Zamachowscy uważani byli za bardzo udane małżeństwo. Okazuje się, że rzeczywistość była zupełnie inna. Po tym jak aktor wyprowadził się z ich mieszkania, dziennikarka postanowiła wyjawić swoją wersję prawdy.
– Bycie zakochaną przez dziesięć lat było niezwykle męczące, bo jednostronne. Byłam w szoku. Mnie cały czas wydawało się, że lecę na skrzydłach miłości. Gdy mąż się wyprowadził, zadzwoniła do mnie jego prawniczka. Uświadomiłam sobie, że byłam naiwna, że miałam w głowie fałszywy obraz rzeczywistości. Wydawało mi się, że kłopoty, które mieliśmy, ze zdradą męża włącznie, to były kłopoty jak w innych związkach. Oczywiście szukam winy w sobie, szukam uzasadnienia, jak mogło do tego dojść, że za chwilę będę potrójną rozwódką. Zmarnowałam nam trochę życia – powiedziała w rozmowie z magazynem "Wprost".
Jednym z powodów kłótni, do których między nimi dochodziło, były jej dzieci. Zbigniew chciał by się wyprowadziły. – „Dla matki wybór »dzieci albo mąż«, nie istnieje i nie może istnieć. Na szczęście to jest instynkt, nie muszę tego racjonalizować. Mam też własną ocenę tej sytuacji i ona brzmi tak: Moje dzieciaki są fantastyczne!” – dodała.
ZOBACZ: Zrozpaczona żona Krzysztofa Krawczyka wyjawia kolejny rodzinny dramat. Chodzi o brata artysty
Monika wyznała, że w trudnych chwilach może liczyć na wsparcie swoich teściów.
I choć Zamachowska została bardzo zraniona, chciałaby się jeszcze zakochać. Zdradziła jakiego faceta chciałaby mieć u swego boku...
– Takiego, który zna swoją wartość, który nie ma problemu ani ze swoją duchowością, ani seksualnością, ani ze sferą zawodową. Kogoś, kto umie rozmawiać o najtrudniejszych sprawach tak, żeby nie ranić - powiedziała.
Sam Zamachowski wydał wcześniej oświadczenie, że nie będzie komentował swojego prywatnego życia.