Fakty z życia Maklakiewicza
Wiemy na pewno, że pochodził z dobrej rodziny warszawskiej i urodził się 9 lipca 1922 roku. Jego ojciec był ekonomistą, a trzech stryjów uznanymi kompozytorami. Sam również odziedziczył ten dryg, w związku z czym napisał muzykę do paru przedstawień teatralnych. Był również autorem piosenek.
Wiemy na pewno, że w czasie okupacji działał w konspiracji. Jego kolega z tamtego okresu, Andrzej Szamotulski, wspominał go jako zwykłego chłopaka.
Po prostu taki jak my: ułożony, kulturalny chłopak z dobrej rodziny. Inteligentny, dowcipny, ale nie bardziej niż my wszyscy
Maklakiewicz brał również udział w Powstaniu Warszawskim. Swoje doświadczenia ubarwiał, jakby nie chciał czynić z siebie bohatera.
Zdzisio mnóstwo o powstaniu mówił. Ale było oczywiste, że to fantazje, anegdoty, żarty
– podsumowywał reżyser Andrzej Kondriatuk.
Wiemy na pewno, że Zdzisław Maklakiewicz był tak blisko ze swoją matką, że nawet mając już żonę i dziecko, nie chciał się od niej wyprowadzić. I to nie wpłynęło dobrze na jego związek z Renatą Firek.
Babcia Cesia od początku była przeciwna temu związkowi. Nie znosiła synowej przede wszystkim za to, że zabrała jej ukochanego jedynaka
– wspominała Marta Maklakiewicz w książce „Maklak. Oczami córki”.
Toksyczna miłość matki Maklakiewicza
Zdzisław nie potrafił postawić się swojej matce Czesławie. Dlatego związek z Renatą Firek się rozpadł. Ona przeniosła się z córką do swoich rodziców, a potem wyjechała z Warszawy za pracą. Od tamtej pory aktor widywał się z Martą sporadycznie, np. w tramwaju, kiedy znany ojciec jechał w tym samym kierunku. Lub w SPATiF-ie, gdzie najczęściej przesiadywał. W końcu Renata z Martą przeprowadziły się na Florydę.
Również drugie małżeństwo Maklakiewicza, z Wiesławą Kosmalską doczekał się córki Agaty, rozpadło się w wyniku zaborczej miłości Czesławy. Mając już dość, aktorka powiedziała otwarcie, że on musi wybrać. I wybrał swoją matkę. Odtąd nie uczestniczył w wychowaniu swoich dzieci. Nie płacił alimentów. Pozostał za to jedną z najbarwniejszych postaci warszawskiej bohemy.
Himilsbach i Maklakiewicz
Był aktorem charakterystycznym.
Nie przypominam Gregory Pecka ani Mastroianniego. Nie jestem amantem, wcieleniem ideału kobiet. A jak się nie jest ideałem kobiet, nie jest się również ideałem reżyserów
– mówił. Dlatego musiał wymyślić siebie. Więc wymyślił, że będzie grał pijaczka-cwaniaczka. Choć zaczynał od teatru, szybko zrozumiał, że tak naprawdę chce grać w filmach. Być może z lenistwa – najwyżej dwa duble i do domu, a nie całodzienne próby i spektakle wieczorami. Bo wieczorami Maklak wolał pić, zgodnie z wymyśloną przez siebie legendą. Od pewnego momentu wolał pić z Janem Himilsbachem... Choć nie wszyscy dowierzali w tę przyjaźń, o ich wspólnych libacjach krążyły legendy. Choćby ta, jak pewnego dnia weszli do restauracji z psem i posadzili go na krześle. Przy stoliku pojawił się kelner. Na widok kundla zdenerwowany woła:
- Czyj to pies?!
- Nie mamy pojęcia. Już tu siedział, jak weszliśmy. Zapytaliśmy, czy możemy się przysiąść. Pozwolił. A teraz pan poda trzy wódeczki
Nie wiemy czym ta przygoda się skończyła.
Toksyczna miłość do matki całkowicie go zdominowała i wpędziła go w nałóg
– napisała o ojcu Marta Maklakiewicz. A nałóg zdominował jego życie. Od pewnego momentu Zdzisław Maklakiewicz z trudem rozróżniał, gdzie jest jego autokreacja, a gdzie jest on sam. Utonął w pijackiej wizji.
Ostatni wieczór Maklakiewicza
Ostatni dzień jego życia, 9 października 1977 roku, trudno odróżnić od wcześniejszych. Do wieczora pił, a wieczorem była impreza. Potem wszystko zaczyna się mieszać. Cierpiący na cukrzycę i alkoholizm aktor najprawdopodobniej zasnął na ławeczce w pobliżu Hotelu Europejskiego. W pijackim widzie wstał i poszedł do mieszkania matki. Lecz są również inne wersje ostatnich chwil aktora. Pojawia się w nich zazdrosny mąż, prostytutki, brutalność milicji oraz pielęgniarz, który podał zły zastrzyk.
Za życia mógł zmyślać, ale czy po śmierci nadal można koloryzować?
– pytał Gabriel Michalik, autor biograficznej książki aktora. Aktor został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.