Wczoraj Los Angeles dosłownie się zatrzymało. Sparaliżowane lotniska, gigantyczne korki na drogach wjazdowych do miasta, przepełnione hotele, a na ulicach setki tysięcy wiernych fanów pogrążonych w bólu i cierpieniu. Oczy całego świata były zwrócone tylko na "Miasto Aniołów". Wszyscy czekali na ten jeden moment.
Najpierw rodzina
Do samego końca wszystkie szczegóły tej wyjątkowej ceremonii trzymane były w wielkiej tajemnicy. Najbliższa rodzina króla popu najpierw chciała w spokoju i ciszy pożegnać swojego bliskiego. Ciało Michaela pod osłoną nocy z poniedziałku na wtorek przewieziono na cmentarz Forrest Lawn na wzgórzach Hollywood. Tam pożegnała go najbliższa rodzina. W uroczystościach wzięli udział: mama Katherine (79 l.) i ojciec Joseph (80 l.), dzieci gwiazdora, siostry i bracia. Wszyscy tuż po 8 rano (o 17 czasu polskiego) zjawili się w cmentarnej kaplicy, by godnie pożegnać swojego ojca, syna i brata... przyjaciela. W prywatnej ceremonii, niedostępnej dla mediów, oprócz najbliższych brała udział blisko setka wybranych osób. Tuż po uroczystościach pokryta czerwonymi kwiatami złota trumna z ciałem gwiazdora została przewieziona do hali Staples Center, gdzie na króla czekali już fani. Do ochrony kawalkady samochodów wykorzystano około 100 komandosów specjalnej jednostki antyterrorystycznej SWAT.
Michael ostatni raz na scenie
Tuż przed godz. 19 wszystko było już dopięte na ostatni guzik. 20 tysięcy fanów w skupieniu czekało na swojego idola. To miał być ostatni hołd złożony Michaelowi nie tylko przez fanów, ale i sławy współczesnej muzyki i sportu. W Staples Center obecne były takie gwiazdy, jak: koszykarz Kobe Bryant i artyści Mariah Carey, Jennifer Hudson, Stevie Wonder, Martin Luther King III i 11 tysięcy fanów, którym udało się wylosować specjalne wejściówki. Kiedy ciało Michaela wnoszono do hali, wszyscy w skupieniu i ciszy podążali wzrokiem za szczerozłotą trumną, w której spoczął ich idol. Później rozbrzmiała muzyka, odczytano tak-że listy kondolencyjne przesłane przez największych tego świata, m.in. Nelsona Mandelę.
Najdroższy pogrzeb świata
Sam pogrzeb był logistycznym wyzwaniem, któremu musieli sprostać organizatorzy, władze miasta i policja dbająca o bezpieczeństwo. Najazd setek tysięcy fanów kompletnie sparaliżował miasto. Przed halą zebrało się 250 tysięcy osób z całego świata. Transmisję z uroczystości można było oglądać w największych stacjach telewizyjnych, w kinach oraz w sieci. Nad bezpieczeństwem fanów czuwało 1400 dodatkowych funkcjonariuszy. Jeszcze przed pogrzebem króla pojawiły się pytania, kto zapłaci za zorganizowaną z takim rozmachem uroczystość. Według szacunków uroczystości pogrzebowe miały kosztować 4 miliony dolarów.
I tak będzie wiecznie żywy
Nawet w dniu pogrzebu media prześcigały się w publikowaniu nowych, szokujących informacji o Michaelu Jacksonie. Tym razem światło dzienne ujrzała nowa zaskakująca wieść. Król popu tak bardzo bał się śmierci, że pragnął, żeby go sklonować!
Sensacyjną wiadomość opublikowała brytyjska bulwarówka "Daily Mirror". Król popu w 2002 r. był na konferencji poświęconej klonowaniu ludzi, prowadzonej przez tajemniczą sektę. Wygląda na to, że Michael tak bardzo chciał być nieśmiertelny, że na poważnie rozważał wzięcie udziału w takim eksperymencie. Czy jednak oddał swoje komórki do zamrożenia, żeby naukowcy mogli go w przyszłości sklonować? Tego nie wiadomo. Jedno jest pewne. Dla milionów fanów na całym świecie i tak będzie wiecznie żywy.