Jeszcze kilka tygodni temu Zenek Martyniuk z dumą chwalił się tabloidom pozytywną przemianą syna, który wziął się za pracę i ponoć przestał imprezować. Okazało się, że to była jedynie cisza przez potężną burzą. Daniel Martyniuk od początku grudnia nie schodzi z nagłówków kolorowej prasy. Na początku miesiąca syn Zenka Martyniuka w szale ubliżał sędzi, która orzekła, że nie odzyska prawa jazdy.
W sobotę (18 grudnia) Daniel Martyniuk sterroryzował pracowników sklepu spożywczego i groził kasjerce poderżnięciem gardła. Nasi czytelnicy przysłali nam wstrząsające nagranie, które możecie zobaczyć tutaj.
NIE PRZEGAP: Kurdej-Szatan daje staruszkowi pieniądze. Nie uwierzycie, ile wyciągnęła z portfela! [ZDJĘCIA PAPARAZZI]
Wygląda na to, że Zenek Martyniuk znowu ma poważne powody do zmartwień i burzliwych dyskusji z żoną. Dziennikarka JastrzabPost spytała go o doniesienia na temat kryzysu w jego małżeństwie. Król disco-polo w końcu postanowił się do nich odnieść.
- Nie wiem skąd się te plotki wzięły. My jesteśmy już razem 32 lata, w tym roku minęły w lutym. Ślub braliśmy w roku 89.. Nie wiem skąd te plotki, to są jakieś wymysły - mówi Zenek Martyniuk.
NIE PRZEGAP: Tak wygląda polskie, arystokratyczne menu wigilijne. Książę Lubomirski z księżną Heleną ujawniają. Znacie te potrawy?
Przyznaje też, że w jego relacji z Danutą oczywiście były też gorsze momenty i zdarzają się kłótnie.
- Są różne sprawy w małżeństwie i są jakieś kłótnie, ale one szybciutko mijają. Jak gniewamy się to nie dłużej, jak pięć minut, ewentualnie dziesięć minut. To są takie sprzeczki w sumie o nic i wszystko wraca do normalności zaraz - zapewnia Zenek Martyniuk i dodaje, że kupuje żonie kwiaty na przeprosiny.
Jak myślicie, ile minutek nie odzywali się z Danusią przez ostatnie wybryki Daniela?