Był na krawędzi, ale przezwyciężył samą śmierć, by móc dalej grać dla swoich fanów. Król disco polo Zenon Martyniuk 6 lutego trafił do szpitala z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. Jego stan był ciężki, bo podczas zabiegu okazało się, że nastąpiło groźne powikłanie, wyrostek rozlał się, powodując zapalenie otrzewnej. Na szczęście sprawna interwencja chirurgiczna lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Białymstoku zapobiegła nieszczęściu. Zenek właśnie opuścił klinikę i już rozmyśla o powrocie na scenę.
- Lekarze zostawili mi wolną rękę. Najprawdopodobniej zagram już w przyszły weekend, choć decyzję podejmę pod koniec tego tygodnia. Wszystko zależy od tego, jak będę się czuł - wyznał Zenek.
Zobacz też: Koncert Zenka Martyniuka i grupy Akcent wisiał na włosku… Dramat „Króla disco polo” w drodze do Stawnów
Artysta nie ukrywa, że czas spędzony w szpitalu nie był aż tak straszny. - W szpitalu wszyscy traktowali mnie po królewsku. Na miejscu pracuje wielu naszych znajomych. To oni czuwali nad moim dobrym samopoczuciem i spokojem - zdradził lider grupy Akcent.
Teraz Zenek dochodzi do siebie pod troskliwym okiem żony Danuty.
Zapisz się: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail