Miniony rok obfitował w wiele nerwowych sytuacji w życiu rodziny Martyniuków, głównie za sprawą skandali związanych z wybrykami syna – Daniela (32 l.). Ktoś inny w takich momentach załamałby się i szukał pocieszenia w alkoholu, ale nie Zenek. Muzyk właśnie wyznał, że od 10 lat w ogóle nie zagląda do kieliszka, a na poprawę humoru nie potrzebuje nawet piwa. Artysta wszelkim problemom woli stawiać czoła na trzeźwo. Zresztą w jego rodzinnym domu wódka w ogóle nie była obecna. Ojciec gwiazdora nie pił nawet na weselach swoich dzieci.
– Alkohol to zgubna rzecz. W moim rodzinnym domu w ogóle się nie piło. Na szczęście nie ciągnie mnie do tego nałogu. Nie przepadam za mocniejszymi trunkami. Traktuję swoją pracę poważnie i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł mnie zobaczyć w nieodpowiednim stanie. Nigdy nie zawaliłem żadnego koncertu przez niedyspozycję związaną z nadmiernym balowaniem. Zresztą podczas tras koncertowych zmieniamy się z Ryśkiem (Warotem z zespołu Akcent – red.) za kierownicą, więc zawsze muszę być gotowy, aby poprowadzić samochód – opowiada Zenek „Super Expressowi”.
– Poza tym mieszkamy za miastem i czasem się zdarza, że jest późno, a trzeba coś dokupić albo coś załatwić, więc wsiadam w auto i nie zastanawiam się, czy powinienem, bo zawsze jestem trzeźwy – dodaje.
Wokalista w tej kwestii jest bardzo stanowczy i nie da się złamać nawet w karnawale. Mimo że pierwszy raz od wielu lat karnawał spędza w domu, nie ciągnie go do alkoholu. Za to lubi zgrzeszyć, puszczając dymka. Martyniuk przyznaje, że wypala paczkę papierosów dziennie. W ten nałóg wpadł jako 18-latek i do dziś z nim nie zerwał. Za to wierny jest również swojej ukochanej żonie Danucie (53 l.). Para 4 lutego będzie obchodziła 32. rocznicę ślubu, ale raczej nie będzie wznosić toastów, skoro alkohol mu nie smakuje.