- Może przyjść, drzwi są otwarte... Kanapa jest duża i tu się zmieści - mówił Smoleń w programie Krzysztofa Ziemca (43 l.) "Niepokonani" w minioną środę. - Jeśli pan Laskowik zadzwoni i powie, że będzie chciał zagrać ze mną, to powiem TAK! - publicznie zadeklarował artysta, a "Super Express" napisał o tym jako pierwszy.
Przeczytaj koniecznie: Bohdan Smoleń: Chcę pogodzić się z Laskowikiem
Po tych słowach chyba cała Polska nie kryła radości. Bo któż nie chciałby obejrzeć na żywo legendarnego kabaretu TEY, który obaj panowie współtworzyli?
- Pan Zenon nie będzie się odnosił do tych informacji, bo one nie mają pokrycia w rzeczywistości - twierdził Grzegorz Konieczny, menedżer Laskowika. Te słowa zasmuciły Bohdana Smolenia, bo przecież wyciągnął tę rękę na zgodę... - To jest takie... małe. Nie będzie chciał ze mną pracować? W porządku. Nie ma w Polsce przymusu pracy - powiedział rozczarowany Smoleń.
- Nie dam odpowiedzi, czy pan Laskowik zagra, bo nie mam takiej wiedzy. Nie rozmawiałem o tym z Laskowikiem, ale jestem pewien, że pan Zenon podziela moje stanowisko i nie będzie się wypowiadał - od kilku dni słyszymy tylko takie wykręty strony reprezentującej Laskowika.
Wygląda więc na to, że nie będzie nam dane na własne oczy podziwiać dwóch legendarnych satyryków. A szkoda, bo wszyscy są przekonani, że byłaby to rozrywka na najwyższym poziomie. W kabarecie TEY Laskowik i Smoleń pracowali ze sobą ponad 7 lat. Ich drogi jednak się rozeszły. Jedni mówili, że poróżnił ich alkohol. Inni, że poszło o pieniądze.
Patrz też: Bohdan Smoleń rzucił rzucanie palenia: Pokonał mnie nałóg!