Maciej Zientarski 10 lat temu cudem przeżył wypadek. Zginął wtedy jego przyjaciel. On sam po wypadku cierpiał na zanik pamięci, później na depresję. Nękały go myśli samobójcze.
"Po wypadku dowiedziałem się, że ludzka pamięć dzieli się na dwa główne obszary – pamięć długotrwałą i krótkotrwałą. Ta pierwsza została mi w miarę dobra, choć też ma swoje braki. Z drugą jest o wiele gorzej, na przykład prawie codziennie rano muszę pytać się Magdy, co było wczoraj" - wyznał w wywiadzie udzielonym Michałowi Misiorkowi dla "Plejady".
Maciej Zientarski nie pamięta momentu wypadku. Jak przyznała jego żona Magda, zawiozła go na miejsce zdarzenia, myśląc, że dzięki temu coś mu się przypomni. Tak się jednak nie stało. "Tego wypadku w jego głowie po prostu nie ma. Z pamięci wycięło mu okres obejmujący mniej więcej rok przed wypadkiem i dwa lata po" - powiedziała.
Po wypadku dziennikarze przez bardzo długi czas był rehabilitowany. Wszystkiego musiał uczyć się od początku. Nie radził sobie z tą sytuacją, miał myśli samobójcze. "Wyobraź sobie, że zasypiasz, budzisz się następnego dnia i ktoś ci mówi, że zabiłeś przyjaciela. To była dla mnie bardzo trudna sytuacja. A do tego czułem się jak niemowlę. Wszystkiego musiałem nauczyć się od nowa – mówienia, chodzenia, jedzenia…" - powiedział "Plejadzie".
Dziś Maciej Zientarski stara się funkcjonować normalnie. Jest to jednak bardzo trudne. Dopiero niedawno zakończyła się również batalia sądowa w jego sprawie. Sąd zdecydował o warunkowym zawieszeniu kary.