Jerzy Stuhr nie żyje. Syn potwierdził przykrą informację
Nie żyje Jerzy Stuhr - taka wiadomość obiegła media we wtorek, 9 lipca. Aktor od dawna zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Niedawno informowaliśmy o niepokojących wiadomościach, które napłynęły z Teatru Polonia, gdzie aktor występował w sztuce "Geniusz". Czerwcowe oraz lipcowe spektakle zostały odwołane. Mówiono wtedy o pogarszającym się stanie zdrowia Stuhra seniora.
Przykrą informację o śmierci aktora potwierdził jego syn, Maciej, który poszedł w jego ślady. Panowie kilka razy spotkali się razem na planie filmowym. Urodzony 18 kwietnia 1947 roku Jerzy Stuhr, już jako nastolatek występował na scenie. Pracował również jako bileter w pracował jako wodzirej w Estradzie Krakowskiej Teatrze Banialuka w Bielsku-Białej.
Na studiach wrócił do rodzinnego Krakowa, gdzie ukończył polonistykę oraz aktorstwo. Na scenie zadebiutował rola Belzebuba w "Dziadach" w krakowskim Starym Teatrze. W 1971 roku zagrał swoją pierwszą, niewielką, rolę filmową w "Trzeciej części nocy" Andrzeja Żuławskiego. Tak zaczęła się jego długa i bardzo owocna kariera.
Zobacz również: Jerzy Stuhr: Prawda na temat jego życia wyszła po latach
Jerzy Stuhr: Za te role zapamiętamy go najbardziej
Jerzy Stuhr na zawsze zapisał się w historii polskiego kina oraz widzów. Pierwszą pamiętną rolę zagrał w filmie Feliksa Falka, "Wodzirej" z 1977 roku. Co ciekawe, w trakcie studiów Stuhr pracował jako wodzirej w Estradzie Krakowskiej. Jako aktor miał szczęście do reżyserów.
Kilka razy współpracował z Krzysztofem Kieślowskim, który powiedział o nim, że jest jednym z niewielu naprawdę wszechstronnych aktorów. Według legendarnego reżysera sprawdzał się we wszystkich "gałęziach sztuki - i w filmie, i w telewizji, i w teatrze". Stuhr i Kieślowski na planie po raz pierwszy spotkali się w połowie lat 70. ("Spokój", "Blizna"). Następnie współpracowali przy "Amatorze", "Przypadku", a jedną z najbardziej pamiętnych ról Stuhr stworzył w "Dekalogu X" (to w tym filmie u boku aktora na ekranie zadebiutował jego syn). Zagrał również w jednym z najważniejszych filmów w dorobku Kieślowskiego - "Trzy kolory. Biały".
Drugim reżyserem, z którym porozumiewali się niemal bez słów był Juliusz Machulski. To właśnie w filmach tego reżysera Jerzy Stuhr zagrał role, dzięki którym zapisał się w pamięci widzów, ale również popkulturze. W 1983 Jerzy Stuhr wcielił się w Maksa Paradysa w kultowej "Seksmisji", a wypowiadane przez niego kwestie: "Ciemność, widzę ciemność! Ciemność widzę!", "Kobieta mnie bije…" nadal są w powszechnym użyciu. Cztery lata później na ekrany trafił "Kingsajz". Dekadę później Stuhr jako komisarz Ryba z "Kilera", wypowiedział pamiętną kwestię: "Tu Ryba, wzywam Cię akwarium".
Zobacz również: Jerzy Stuhr tajemnicę zabrał do grobu. To miało wstrząsnąć polskim show-biznesem!
Jerzy Stuhr: Nie tylko osioł ze "Shreka"
Nie można pominąć również aktorskich kreacji, które stworzył u Andrzeja Wajdy. Panowie na planie filmowym spotkali się w "Bez znieczulenia". Jednak to ich współpraca w teatrze ukształtowała Sthura jako aktora. "U Andrzeja Wajdy zagrałem wszystko, co można w teatrze. Gdzie by jaki reżyser komu dał zagrać od Papkina po Hamleta? A Andrzej Wajda mi dał" – wspominał aktor w audycji Jacka Wakara "Sezon na Dwójkę".
Jerzy Stuhr zagrał również w "Aktorach prowincjonalnych" Agnieszki Holland, "Życie za życie. Maksymilian Kolbe" Krzysztofa Zanussiego czy "Matce królów" Janusza Zaorskiego. Jego ostatnim polskim filmem jest "Sonata" z 2021 roku. Z kolei w marcu tego roku polską premierę miał film "Lepsze jutro" włoskiego reżysera Nanni Morettiego. Na małym ekranie po raz ostatni pojawił się w serialu "Mój agent", gdzie razem z synem zagrali samych siebie.
Charakterystyczna ciepła barwa głosu sprawiała, że aktor doskonale odnajdywał się również jako aktor dubbingowy oraz lektor. Ze wszystkich ról "głosowych" najbardziej pamiętną stworzył w "Shreku". Jego Osioł jest dzisiaj postacią kultową.
Tym zajmowali się przodkowie Jerzego Stuhra. Aktor pochodził z bardzo znanej rodziny