"Super Express" gościł u pana Michała przed rokiem. Dziennikarz i podróżnik opowiadał nam o swoim życiu. O swej wielkiej pasji - polowaniach.
Na ścianach mieszkania wszędzie wisiały myśliwskie trofea - wypchane ptaki, poroża jeleni, głowy dzików, skóra niedźwiedzia... - Wszystkiego nauczył mnie ojciec, który też lubił polować. Zacząłem bardzo wcześnie, będąc jeszcze chłopcem - wspominał Sumiński. - Pierwszą strzelbę i przykazanie dostałem od ojca, mając 10 lat. Jakie to były przykazania? Mogłem strzelać do gawronów, srok, wróbli... Do ptaków śpiewających nie wolno mi było strzelać. A pierwsze upolowane zwierzę? To był zając - ciągnął swoją opowieść, siedząc w swoim ulubionym fotelu. Jego myśliwską pasję dzieliła z nim ukochana żona Zofia i syn Piotr.
Sumiński do telewizji trafił przypadkiem. Zaproszono go do programu dla dzieci "Ekran z bratkiem", by opowiedział jakąś historię o zwierzętach. To był sukces. Przyszło tysiące listów, by ten "pan z wąsami" wrócił na wizję. Potem przez 20 lat w każdy poniedziałek był gospodarzem programu dla młodzieży "Zwierzyniec". Wszyscy go znali - był ikoną telewizji jak Adam Słodowy (89 l.) czy sam Hans Kloss.
- Kiedyś zatrzymał mnie milicjant za przekroczenie prędkości i prosił mnie: "Panie Sumiński, niech pan na siebie uważa. Bo gdyby panu coś się stało, to moja córka zapłakałaby się na śmierć" - opowiadał nam pan Michał. - I przyszła nowa Polska, program poszedł do lamusa. To nie była weryfikacja polityczna. W telewizji panował bałagan. A potem już nikomu nie zależało, by do niego wrócić - zamyśla się Piotr Sumiński. Jednak pan Michał ciągle snuł swoje opowieści o zwierzętach. Tyle tylko, że w szkołach. - Kiedyś policzyliśmy, że tych spotkań było ponad 1200. Ostatni raz był z wizytą w szkole 10 lat temu - mówi syn zmarłego.