Lou Pearlman zmarł w piątkowy wieczór 19 sierpnia w swojej celi. Przyczyna śmierci nie jest na razie znana. Menadżer i biznesmen został skazany za oszustwa podatkowe na 25 lat więzienia. Pearlmana pozwali niemal wszyscy podopieczni, którzy oskarżali go o zawłaszczanie zarobionych przez nich pieniędzy. Biznesmen przekonał również wielu inwestorów do zainwestowania pieniędzy w jego dwie fikcyjne firmy. Pearlman oszukiwał przez 20 lat. Próbował uciec do Indonezji, jednak w 2007 roku został złapany. Usłyszał wyrok 25 lat więzienia.
Pearlman przyczynił się do sukcesu takich muzyków jak Justin Timberlake czy Nick Carter. Zauważył w nich potencjał podczas zorganizowanego przez siebie przesłuchania w Orlando. Na sukces nie trzeba było długo czekać. Backstreet Boys szybko stał się najpopularniejszym boysbandem świata, sprzedając w sumie 130 mln płyt. Kolejnym sukcesem Pearlmana okazał się zespół NSync - 55 mln sprzedanych płyt. Jako menadżer Pearlman pracował również z takimi grupami jak O-Town czy Innosense (tam pierwsze kroki w szołbiznesie stawiała z kolei Britney Spears).
Zmarłego Pearlmana pożegnali w mediach społecznościowych artyści. - Mam nadzieję, że znalazł spokój. Niech cię Bóg błogosławi, spoczywaj w spokoju - napisał Justin Timberlake. - Można go nienawidzieć lub kochać, ale Lou zapewnił start wielu z nas. Wstyd, że chciwość stanęła mu na drodze - czytamy na Twitterze Ashley Parkera Angela.
I hope he found some peace. God bless and RIP, Lou Pearlman.
— Justin Timberlake (@jtimberlake) 21 sierpnia 2016
Love him or hate him, Lou gave many of us our start. It's a shame he let greed get in his way. #RIP #LouPearlman pic.twitter.com/u91HAuflio
— Ashley Parker Angel (@ParkerAngel) 21 sierpnia 2016