Izabella Skrybant-Dziewiątkowska z Tercetu Egzotycznego właśnie wydała kolejną płytę, a jej zespół świętować będzie 45-lecie! - Los mnie nie oszczędzał, ale ja mówię, jak Pan Bóg kogoś lubi, to daje krzyż, żeby człowiek się opamiętał. Żeby zarozumialstwo nad nim nie górowało - mówi gwiazda.
Miałam 19 wypadków, jeden z najcięższych, gdy koncertując w Holandii, spadłam ze schodów. Przeszłam zwycięską walkę z rakiem. Kiedyś, gdy poszłam do bioenergoterapeuty, powiedział mi: "Matko! Cała do remontu!".
Jednak najstraszniejszym bólem dla matki jest choroba dziecka. Na moją pierwsza córkę Anię czekaliśmy ze Zbyszkiem 13 lat. Była ślicznym dzieckiem. Kiedy leżałyśmy w szpitalu zaraz po urodzeniu Ani, zawsze wieczorem szłam zajrzeć do jej łóżeczka. Ale któregoś wieczoru córeczki w łóż-ku nie było. Tragedia! Trzynaścioro dzieci zarażono w szpitalu gronkowcem, jedenaścioro dzieci zmarło. Moja Ania przeżyła, ale po 12 latach znowu ciężko zachorowała. Myślę, że ten nowotwór był następstwem paskudnego gronkowca. Ania miała guza pod wątrobą, 19 takich przypadków na świecie. Błagałam Boga w kościele: "Zabierz mnie, wszystko, ale zostaw to dziecko!".
I nagle w tym kościele poczułam, że spływa na mnie wielki spokój, jakbym słyszała: Gdybym miał zabrać ci to dziecko, to zabrałbym je 12 lat temu".
Może ktoś pomyśli, że jestem dewotką, ale ja wierzę w siłę nadprzyrodzoną, w dobroć Boga. Ania musiała jeszcze przejść dziewięć chemioterapii, ale wyzdrowiała. Dziś jest piękną dziewczyną, uczy angielskiego.
Osiem lat temu umarł mój Zbyszek. Zmarł we śnie. Myślę, że na taką śmierć trzeba sobie zasłużyć. Zbyszek był motorem, mózgiem zespołu. Napisał 3 tysiące piosenek. Kiedy umarł, wpadłam w depresję, rozpaczałam: "Jak mam teraz żyć?!".
Którejś nocy przyśnił mi się i mówi: "Matka, nie histeryzuj, tylko bierz się do roboty! Kończ płytę"! Więc skończyłam płytę, powiększyłam zespoł. Właśnie wyszedł mój nowy krążek "Noc w Ekwadorze", moja perełka. Współtworzyła ją młodsza córka, Kasia, która ukończyła Akademię Muzyczną. No i... wydaję książkę. Myślę, że to dobry czas. Już mogę, bo karierę już zrobiłam, skandale do sławy nie są mi potrzebne. Książka wyjdzie na wiosnę, może równo z 50. trasą po Stanach. Zdobyłam już wszystko, mam cudowne dzieci.
Czy mam marzenia? Oczywiście! Chciałabym mieć wnuki. Och, jak będę je rozpieszczać!