Pierwsze doniesienia o dotyczące Żmudy Trzebiatowskiej i Wojewódzkiego pojawiły się już w 2009 roku. Celebryci byli wtedy widywani w jednej z warszawskich restauracji. Spotykali się regularnie i spędzali po kilka godzin na rozmowach. W swojej pierwszej książce gwiazdor TVN postanowił podgrzać plotki o łączącym ich romansie. Zasugerował, że zrodziło się między nimi płomienne uczucie, a aktorka ukrywała łączącą ich relację przed narzeczonym.
- To mógł być związek modelowy. Od pierwszej rozmowy telefonicznej, którą jak się potem okazało, odbywała w towarzystwie zawodowo zazdrosnego narzeczonego, czułem, że namiętność szturmuje już drzwi. Na początku randkowanie według kalendarza narzeczonego może uchodzić za radosną grę w chowanego, niestety wcześniej czy później nawet najbardziej zakochany narzeczony zrozumie, że ktoś robi z niego durnia - czytamy w książce Kuby Wojewódzkiego.
Marta Żmuda Trzebiatowska miała dość plotek i postanowiła zabrać głos. Aktorka boleśnie sprowadziła dziennikarza na ziemię i jednoznacznie zaprzeczyła, iż łączyło ich coś więcej, niż tylko przyjaźń.
- Ja bym tych spotkań nie określiła romansem. (...) Zareagowałam z dużym uśmiechem. To było tak dawno temu, że naprawdę zatarło się już w mojej pamięci. Pamiętam, że spotkaliśmy się i Kuba próbował mnie namówić na udział w swoim programie. Nie pojawiłam się do dnia dzisiejszego. Długo namawiał, ale te spotkania, ja bym ich nie określiła "romansem", jak to media zrobiły w nagłówkach. Uważam, że jest to duża przesada. Nazywałabym je raczej fajnymi spotkaniami z fajnym człowiekiem. Bardzo dużo mnie nauczył – stwierdziła Żmuda.