Program rozpoczął się od występu finałowej czwórki. Jako zespół Mamas & the Papas w utworze „California Dreamin’” przenieśli nas do czasu amerykańskich kolorowych hipisowskich lat 60-tych.
Pierwszy oceniany występ należał do Kasi Wilk, która jak zwykle, tak przeistoczyła się w gwiazdę, że trudno było ją odróżnić od oryginału. Widzowie programu pierwszy raz zobaczyli ją na scenie programu Twoja Twarz Brzmi Znajomo, śpiewającą męskim i żeńskim głosem w roli ciemnoskórego rapera Flo Rida. Pokazała, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. W kolejnych odcinkach również nie odpuściła, niemal za każdym razem wprawiając w zachwyt nie tylko jurorów. Jej najlepsze kreacje to m.in. Ella Fiztzgerald, Kasia Nosowska czy Missy Elliott. W finale stała się Adele i tak zaśpiewała utwór „”Hello, że Kasi Skrzyneckiej łamał się glos, jak mówiła – Kasiula, wysłuchałam całej twojej piosenki na stojąco i nie pomyliłam się, że to będzie taki występ, który mnie po prostu rozpieprzy.I love you. – Dotknęłaś mnie głosem, emocjami, co jest absolutnie niezwykłe w przypadku artystki, która jest bardzo trudna do zrobienia. Poczułem się złapany i trzymałaś mnie do samego końca. Bardzo dziękuję, Kasieńko, z całego serca – powiedział wyjątkowo wzruszony Michał Wiśniewski..
Finałowy rodzynek, Janusz Radek radził sobie już sobie z afro na głowie, jako Macy Gray, wygrywając 8. odcinek. Nie można go również zapomnieć w roli Princa a także Stevena Tylera z Aerosmith. Tym razem Janusz przeistoczył się w Montserrat Caballé i zaśpiewał anielskim głosem „Lascia ch'io pianga”. Robert Janowski nie potrafiąc ukryć emocji, powiedział – niesamowite, wielki to zaszczyt patrzeć na twoje interpretacje. Obcuję z czymś, o czym inni nie mają pojęcia, że jest możliwe. Nie mam chusteczki, muszę sobie przynieść na resztę finału. Bardzo, bardzo ci serdecznie dziękuję, Janusz. - Podziwiam cię za konsekwencję prowadzenia frazy w taki zebrany, skoncentrowany sposób, który jest typowy dla profesjonalnego śpiewaka operowego. I przy tej okazji chciałam zachęcić państwa do słuchania częściej klasyki, bo ona tak brzmi na co dzień. Dziękuję – skomentowała Małgorzata Walewska.
Po dawce ogromnych emocji nadszedł czas na przyjemną rozrywkę, którą zapewnił nam uroczy męski duet, składający się z dwóch ulubieńców publiczności - Michała Milowicza i Kuby Zdrójkowskiego. Razem z nimi pobujaliśmy się przy gorących plażowych rytmach do piosenki „Kokomo” grupy The Beach Boys. Michał Milowicz zaskoczył wielokrotnie niewiarygodnymi wcieleniami. Do jego najlepszych i najbardziej zaskakujących należał występ jako Till z Rammstein, gdzie pokazał ogromną sceniczną moc rażenia. Kuba Zdrójkowski był za to najlepszy w roli Elvisa Presleya, z którego polskich wykonań znany jest przewrotnie właśnie Michał. Kuba dał się też poznać z niezwykłej wrażliwości, choćby podczas wykonania piosenki Bryski.
Następną finalistką walczącą o podium była Kasia Ucherska, która zaśpiewała „Black Velvet” Allanah Myles. Wcześniej rozgromiła przeciwników w 6. odcinku, wykonaniem, utworu Michela Jacksona, a także podbiła serca np. rolą Kaliny Jędrusik. W finałowym odcinku również świetnie sobie poradziła, co skwitowała Kasia Skrzynecka – Kasieńko, byłaś dla nas taką iskrą talentu, iskierką pozytywnej energii, i bardzo ci gorąco, serdecznie życzę, żeby te role np. musicalowe mogły do ciebie w życiu wielokrotnie trafić. A jeśli nie lubisz musicalu, to się zastanów, bo on ciebie lubi. - Ja myślę, że zarówno dla ciebie, jak i dla mnie największym zaskoczeniem jest to, jak wspaniałą jesteś piosenkarką. Gratuluję ci niezmiernie występów wszystkich, jak i dzisiejszego – skomentowała Małgorzata Walewska.
Kasia Polewany, która okazała się absolutnym objawieniem tej edycji była m.in. Ralphem Kamińskim, wygrała jako Lady Gaga, a także oczarowała samą Urszulę Dudziak wykonaniem jej utworu. W półfinale rozgromiła wszystkich piosenką „And I am telling you, I’m not going” wokalistki Jennifer Hudson. W finale ponownie udowodniła swój ogromny talent, wykonaniem „It’s a Man’s World” Christiny Aguilery. Jako pierwsza dała temu wyraz Kasia Skrzynecka, podsumowując – kiedy dowiedziałam się, że ty wybrałaś ten utwór, pomyślałam, czy nie jest to za duże ryzyko, bo dojdą emocje, dojdzie odpowiedzialność, że to jest finał, czy to się na pewno uda i czy nie przeszarżowałaś z tym wyborem. Otóż nie, nie przeszarżowałaś, Kasia. Każda scena, każdy świat muzyczny i każdy męski świat byłby o wiele uboższy bez twojego istnienia jako artystki i jako świetnej dziewczyny. Michał Wiśniewski dodał – aktorsko to była dzisiaj dziesiątka. Z tym głosem to mam taki delikatny problem. To było dla mnie troszeczkę za siłowe, ale mimo tego, że myślałem, że możesz nie trafić w te wszystkie dźwięki, były jednak wszystkie trafione. Kaśka, to jest mega światowa klasa, co pokazałaś dzisiaj.
Na koniec mieliśmy możliwość po raz pierwszy ujrzeć na jednej scenie duet największych gwiazd – Davida Bowie i Freddiego Mercury, w których wcielili się – Kasia Polewany i Robert Szpręgiel. Utwór „Under pressure” w wykonaniu tego duetu to był prawdziwy sztos. Kasia zasłynęła wcześniej na scenie programu m.in. kreacją koreańskiego muzyka PSY, a Robert Szpręgiel zachwycił m.in. w roli Iggiego Popa, wygrywając 3. odcinek programu.
17. edycję programu Twoja Twarz Brzmi Znajomo wygrała Kasia Wilk. Przyznanie nagrody przekazała w połowie Kasi Polewany. Część Kas Wilk powędrowała do Antosia, podopiecznego Fundacji „Kawałek Nieba”, a druga część trafiła do warszawskiej Fundacji, pomagającej dzieciom chorym na nowotwór.
Zobaczcie niżej zdjęcia z finału!