Monika Koszewska jest autorką książek obyczajowych, kryminałów i tekstów piosenek, a także menadżerką z 21-letnim doświadczeniem. Prowadzi hotel i restaurację w Sopocie. Kocha sport, każdy dzień rozpoczyna treningiem lub grą w tenisa. Lubi podejmować nowe wyzwania, takie jak nauka gry na pianinie w wieku 43 lat. Każdą wolną chwilę poświęca na czytanie, nawet biegając na bieżni.
W książkach Moniki Koszewskiej – przepełnionych sporą dawką humoru – znajdziemy motywację do działania i oryginalną receptę na sukces. Nieobce są jej tematy takie jak: pedofilia, przemoc w rodzinie, pracoholizm, rywalizacja w miejscu pracy, alkoholizm, samobójstwa, narkomania wśród młodzieży, samotność i bezradność osób starszych.
Ostatnio na tapecie jest powieść Moniki Koszewskiej „Niezłomna, niepokorna Krystyna Skarbek”, za której mecenat odpowiada, m.in. Katarzyna Ruszel, negocjator, mediator, lider w branży nieruchomości i laureatka statuetki "Businesswoman & Life" dla kobiet biznesu.
O czym jest „Niepokorna, niezłomna Krystyna Skarbek”
"Niezłomna, niepokorna. Krystyna Skarbek". Sama autorka mówi o niej tak: Zbudowałam dynamiczną opowieść o losach pięknej, wrażliwej kobiety, która swą odwagą i stanowczością w działaniu zawstydza niejednego mężczyznę. Wojenna zawierucha wymieszała wszystko. Czy torturowany więzień pozostanie człowiekiem? Kto jest bohaterem, a kto zdrajcą? Czy jest granica między odwagą a głupotą? Christine Granville, bo takim pseudonimem posługiwała się Krystyna Skarbek w służbach brytyjskiego wywiadu, nie jest postacią kryształową. Winston Churchill nazywał ją swoją najlepszą agentką, ale trzy lata wojny spędziła bezczynnie w Kairze, podejrzana o współpracę z Niemcami. Czy w życiu miała dużo szczęścia, czy była dobrą rozgrywającą? Na pewno warto poznać jej osobistą relację.
Akcja powieści rozpoczyna się w żeńskim gimnazjum, z którego Skarbkówna została wyrzucona z powodu podpalenia szat liturgicznych księdza odprawiającego mszę w święto Matki Bożej Gromnicznej. Wezwani na rozmowę przez przeoryszę i proboszcza rodzice, Stefania Goldfeder, z pochodzenia Żydówka, córka warszawskiego bankiera i zubożały hrabia Jerzy Skarbek herbu Awdaniec, nie pierwszy raz muszą tłumaczyć wybryki swojej latorośli. Dla ojca Krysia jest oczkiem w głowie, to z nią, a nie jej bratem, szusuje na nartach w Zakopanem, dojeżdża młode konie i poluje na kaczki. Od niego niesforna panienka dowiaduje się, czym jest patriotyzm i oddanie dla kraju. Kiedy ojciec umiera Skarbkówna musi szybko dorosnąć. Poszukać pracy, bo ojciec zostawił sporo długów, męża, ale też nietypowych dla hrabianki źródeł adrenaliny. W latach trzydziestych wielokrotnie przekracza słowacką granicę, więc kiedy wybucha wojna wydaje się doskonałą kandydatką na kuriera. Może zbyt doskonałą, bo kiedy gestapo wypuszcza ją – nie kończąc przesłuchania – Polacy i Brytyjczycy przestają wierzyć w jej czyste intencje.
Krystyna Skarbek była partnerką Andrzeja Kowerskiego. To z nim miała spędzić resztę życia. Niestety los chciał inaczej. Przed dzień wyjazdu do Belgi, gdzie uwcześnię mieszkał Andrzej, który również w czasie wojny był agentem Wywiadu Brytyjskiego, Krystyna zostaje zamordowana przez zakochanego do obłędu Irańczyka Dennisa Muldowney’a, miało to miejsce 15 czerwca 1952 roku, w Hotelu w Shelbourne, w którym mieszkała po wojnie. Była zbyt młoda, żeby umierać, 1 maja skończyła 44 lata.
Z Andrzejem Kowerskim byli przyjaciółmi z dzieciństwa.
Nie zanudzam czytelników długimi opisami. Dialogi bohaterów łatwo można byłoby adaptować na filmowy scenariusz. Narracja w pierwszej osobie uwiarygodnia bohaterkę i zmniejsza dystans. Dziś niełatwo identyfikować się z Krystyną Skarbek, bo czasy mamy inne – na szczęście – ale optymizmem i wiarą w siebie można się od niej zarazić. Można też sporo dowiedzieć się o wojennych realiach, znacznie bardziej zagmatwanych niż to opisują podręczniki historii.