Jerzy Zelnik (79 l.) został zlustrowany wiele lat temu przez "Gazetę Wyborcza". Dziennikarze z dokumentów IPN dowiedzieli się, że aktor słynnego "Faraona" podpisał zobowiązanie o współpracy z SB w 1963 lub 1965 roku. Miał zostać pozyskany na zasadzie "dobrowolności", ponieważ wierzył w socjalizm. Jego kontakty z Służbami Bezpieczeństwa prawdopodobnie zakończyły się w 1968 roku. Zelnik przyjął pseudonim TW Jaracz. Po latach przyznał się dość wymijająco ze współpracy z SB.
- W polityce siedzę od dziecka, a w 1968 r. byłem innym człowiekiem. Trzeba mieć troszkę wyrozumiałości dla młodego człowieka. Dla mnie to "ten Zelnik", a nie "ja Zelnik". To inny człowiek, inna formacja duchowa, inne doświadczenie polityczne. Wtedy seks mi zaślepiał oczy i uciecha, że dostałem się do szkoły teatralnej jakimś psim swędem, bo przecież nie zasługiwałem chyba na to i byłem w dodatku od razu nominowany do roli Faraona - powiedział w rozmowie z TVN24.
Maciej Damięcki (+79 l.) miał nawiązać kontakty z SB w 1973 roku. Znany aktor został tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bliźniak". Z danych zawartych w dokumentach IPN wynika, że artysta był zaangażowany w współpracę z organami bezpieczeństwa przez 16 lat. Jak wynika z informacji Polskiej Agencji Prasowej, Damięcki "został pozyskany do współpracy na podstawie materiałów kompromitujących". W dniu 30 marca 1973 roku został zatrzymany za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, co groziło mu utratą prawa jazdy oraz pracy zarówno w teatrze, jak i w telewizji. Z analizy jego teczki wynika do 1989 roku regularnie przekazywał Służbie Bezpieczeństwa informacje dotyczące osób z świata kultury oraz planowanych wyjazdów zagranicznych. Informacje te ujrzały światło dzienne w 2007 r. i podzieliły środowisko aktorskie. Część kolegów odwróciła się od niego i zerwała wszelkie kontakty, wielu nie uwierzyło jednak w to, że mógł rozmyślnie komuś zaszkodzić.
Kolegę bronił m.in. Daniel Olbrychski. - Maciek żadnej krzywdy nikomu nie zrobił. Stał się ofiarą tamtego systemu, jakiejś swojej słabości, nie wykazał heroizmu. Czy z tego powodu można człowieka opluwać? - pytał. Sam Maciej Damięcki tłumaczył się tak: "Przycisnęli mnie. Grozili, że odbiorą mi program, który prowadziłem w telewizji, że wylecę z teatru i pójdę do więzienia. No to podpisałem. Myślałem, że jakoś uda mi się ich wymanewrować".
Tomasz Dedek (67 l.), czyli słynny Jędrula z "Rodziny zastępczej" także ma mroczną kartę związaną ze współpracą z SB. Nawiązał ją w 1977 roku, będąc studentem PWST w Warszawie. Został okradziony w pociągu z bagażu i dokumentów. Będąc na komendzie MO, nakłoniono go do donoszenia na kolegów ze studiów. Według informacji "Wprost" aktor miał donosić na Jerzego Gudejkę, Krzysztofa Kolbergera i Piotra Grabowskiego. Za współpracę z SB jako TW Papkin pobierał pieniądze.
- Byłem TW. Pamiętam, że miałem pseudonim "Papkin". Nie zamierzam walczyć z faktami. Zrobiłem podłą i nikczemną rzecz i nie będę szukał dla siebie usprawiedliwienia. To był przejaw jakiegoś mojego cwaniactwa. Dziś uważam, że była to najbardziej obrzydliwa rzecz, jaką zrobiłem – wyznał skruszony aktor.
Roch Siemianowski (74 l.) miał być TW od 1972 roku. Aktor donosił Służbie Bezpieczeństwa PRL pod pseudonim "Szczęsny". Działał także w akcji o kryptonimie „Gniazdo” polegającej na obserwowaniu przez SB środowiska "komandosów". Z zachowanych dokumentów wynika, że donosił m.in. na aktorów Tadeusza Łomnickiego, Krzysztofa Kolbergera, Zygmunta Hübnera, Adama Hanuszkiewicza, Krystynę Jandę, Annę Chodakowską, Pawła Wawrzeckiego i Andrzeja Seweryna, muzyków Jacka Kleyffa i Macieja Zembatego, dziennikarza Bogusława Kaczyńskiego i kabareciarza Stanisława Tyma. Ponadto donosił na elitę opozycji z lat 70., w tym na Adama Michnika, Jacka Kuronia, Seweryna Blumsztajna, Antoniego Macierewicza i Leszka Moczulskiego. Jego oficer prowadzący pisał o nim: „Nie posiada żadnych oporów ani zastrzeżeń natury moralnej.
Irena Dziedzic (+93 l.) nosiła pseudonim „Marlena". W jej teczce w archiwach SB zachowały się zapisy oficera prowadzącego i sześć dokumentów z lat 60. Znajdują się tam podpisy słynnej spikerki TVP. Są także pokwitowania wzięcia pieniędzy od Służby Bezpieczeństwa. 30 listopada 2010 roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał ją za kłamcę lustracyjnego. W październiku 2012 Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał, że jej oświadczenie lustracyjne było zgodne z prawdą.
Jan Ciszewski (+52 l.), legendarny komentator sportowy, także miał przeszłość związaną ze współpracą z SB. W latach 60. i 70. współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa pod kryptonim „Sprawozdawca". Miał donosić na sportowców i działaczy.
Reżyser Marek Piwowski (89 l.) rozpoczął współpracę z SB, ponieważ nie dostał paszportu. Twórca kultowego "Rejsu" nosił pseudonim "Krost", twierdził jednak, że jego donosy nikogo nie skrzywdziły.