Usiłowanie doprowadzenia do obcowania płciowego poprzez użycie przemocy, powodując naruszenie czynności ciała i rozstrój zdrowia na okres poniżej 7 dni - taki zarzut usłyszał Paweł Z. po niedzielnej imprezie w towarzystwie młodszej o rok koleżanki. I przekreślił tym samym cały zawodowy dorobek swojej mamy, która przez lata jako Superniania uczyła jak wychowywać dzieci.
Internauci nie zostawili na Zawadzkiej suchej nitki, ale w obronie Superniani staje Zbigniew Nęcki. Znany psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w rozmowie z Super Expressem, próbuje tłumaczyć, skąd takie problemy wychowawcze z dorosłym już synem Zawadzkiej.
Zobacz też: Superniania nie może uwierzyć, że jej synalek chciał zgwałcić!
- Szewc bez butów chodzi. Często jest tak, że psycholog nie radzi sobie z własnymi bliskimi, chociaż radzi sobie z innymi. Najtrudniej być prorokiem we własnym domu. Każdy prorok, który jest we własnym domu jest domownikiem, a dla innych jest wielkim prorokiem i nauczycielem - twierdzi Nęcki. Dodaje jeszcze, że być może Superniania spędzała z synami za mało czasu. - Możliwe, że nie miała wystarczająco dużo czasu dla swoich dzieci, prowadząc program oraz stale wyjeżdżając - sugeruje.
Psycholog zastrzega jednak, że nie można obarczać Zawadzkiej tym, co zrobił jej syn. Bo jest dorosły i odpowiada za siebie i swoje czyny. - Nie może być tak, żeby rodzice do końca życia byli odpowiedzialni za własne dzieci. Ona nie może odpowiadać za to, co robi jej dorosły syn. Wychowanie w jakimś stopniu wpływa na dziecko, ale ono ma własne środowisko, ma swoje geny, swoją biologię i psychikę - stwierdza.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail