Edyta Bartosiewicz była na szczycie, gdy zrezygnowała z kariery
Edyta Bartosiewicz zadebiutowała na scenie w drugiej połowie lat 80., ale to w następnej dekadzie uzyskała status gwiazdy rodzimej sceny muzycznej. Jej piosenki "Skłamałam", "Jenny", "Sen" czy "Ostatni" nuciła cała Polska. Do dziś utwory Bartosiewicz pojawiają się na listach polskich piosenek wszech czasów. Artystka ma na swoim koncie wiele sukcesów oraz nagród. Została wyróżniona aż pięcioma Fryderykami, nagrodami polskiego przemysłu fonograficznego.
Była u szczytu sławy, gdy niespodziewanie słuch o niej zaginął. W 2004 roku wróciła na chwilę za sprawą duetu z legendarnym Krzysztofem Krawczykiem. Piosenka "Trudno tak (razem być nam ze sobą)" od razu stała się przebojem. Jej sukces na nowo rozbudził w fanach nadzieję, że już wkrótce pojawi się nowa płyta piosenkarki. Ostatnim albumem Bartosiewicz, "Dziś są moje urodziny", został wydany w 1999 roku. Kolejny wydała dopiero 14 lat później.
"Piosenka jest bałkańskiego pochodzenia, z tekstem Edyty. A pisze ona nie tylko mądre, ale i muzyczne teksty. Nagrywaliśmy ją w jej domowym studiu. I tutaj zaczęły się schody. Edyta, mimo nagrania 56 wersji piosenki, nadal nie była zadowolona z efektów swojej pracy. Chciałem zerwać nagranie. Dzwoniłem nawet do Andrzeja (Puczyńskiego - producenta - przyp. red.) w tej sprawie. Zrozumiałem, dlaczego Edyta od kilku lat nie może nagrać nowej płyty, tak wyczekiwanej przez jej fanów" - tak przed laty wspominał ich współpracę Krawczyk.
Piosenkarka nie pojawiła się na koncercie po śmierci artysty. Utwór "Trudno tak" wykonała zamiast niej Edyta Górniak. "Gdy w 2004 roku nagraliśmy z Krzysztofem Krawczykiem tę piosenkę, z miejsca stała się przebojem, trafiła do waszych serc. Dziś trudno by mi było zaśpiewać ją bez Krzysztofa. Może kiedyś…" - tłumaczyła swoją nieobecność piosenkarka.
Edyta Bartosiewicz po latach milczenia wyznała prawdę
Pojawiało się wiele spekulacji na temat powodów zniknięcia gwiazdy. Plotkowano, że za wszystko odpowiada depresja. I chociaż w rozmowie z magazynem Pani opowiedziała o psychoterapii, to zaprzeczała, że to dlatego wycofała się z show-biznesu. Przyznała za to, że przeżyła bardzo trudne chwile, gdy była bliska śmierci fizycznej.
"W 2006 roku byłam bliska fizycznej śmierci, czułam, że odchodzę. Ze wszystkich sił trzymałam się wtedy życia. Chcesz żyć. Po prostu nie chcesz umierać. Zresztą wcale nie jest tak łatwo umrzeć, przejść na drugą stronę" - powiedziała.
Dopiero po trzy lata temu w rozmowie z Michałem Misiorkiem wyznała, że za jej "zniknięcie" odpowiadały problemy z głosem. Dodała przy tym, że długo sama nie mogła zrozumieć, co jej dolega i dlaczego nie może śpiewać tak, jak dawniej. "Musiałam naprawdę mocno zderzyć się ze swoimi ograniczeniami, dostać po łbie, chwilami poczuć głębokie upokorzenie, by powoli zmieniać tor. Szukałam pomocy, ale na początku trafiałam nie na tych ludzi, co trzeba. Dziś wiem, że to normalne. Nie byłam gotowa" - przyznała. Zamiast kariery wybrała skupienie się na rodzinie i wychowaniu syna.
Teraz w wywiadzie dla Wysokich Obcasów Extra opowiedziała, że utrata głosu tak naprawdę ją uratowała. "Miałam w sobie mnóstwo napięć i blokad, które zatruwały percepcję, nie pozwalały w pełni odczuwać, odbierać bodźców" - mówiła. "To, co wydarzyło się w moim życiu 22 lata temu, utrata głosu i ogólnie zdrowia, było czymś najlepszym, co mogło mi się przydarzyć. Dzięki tym doświadczeniom powoli zaczęłam obierać inny kierunek, zaczęłam zmieniać swój sposób myślenia. Właściwie nie miałam innego wyjścia, jeśli chciałam przeżyć".
Wiosną tego roku Edyta Bartosiewicz ruszyła w trasę koncertową po Wielkiej Brytanii. Zagrała również kilka koncertów na Starym Kontynencie.