Zofia Zborowska od trzech miesięcy jest mamą wymarzonej córeczki Nadziei. O tym jak sobie radziła w ciąży, czy przez pierwsze tygodnie opieki nad malutką, doskonale wiemy, bo aktorka na bieżąco wrzucała zdjęcia i informacje na swój profil na Instagramie. Zazwyczaj robiła to z wielkim dystansem do siebie i dużą dawką humoru. Teraz okazuje się jednak, że Zosia nie zawsze szła przez życie z uśmiechem na ustach, a zanim została mamą, przeżyła prawdziwy dramat.
ZOBACZ KONIECZNIE: Zofia Zborowska narzeka na skutki ciąży. Wyznała co stało się po 3. miesiącach od porodu
Aktorka postanowiła opowiedzieć swoją historię. Wierzy, że pomoże to wielu kobietom, które zmagają się z podobnymi problemami zdrowotnymi, albo nie mają jeszcze diagnozy, ale dzięki temu co przeczytają pójdą na odpowiednie badania, które odmienią ich życie. To co opublikowała w sieci wymagało od niej wielkiej odwagi.
"A dlaczego o tym piszę? Bo październik to miesiąc świadomości utraty ciąży. A choroba, którą mam, czyli zespół antyfosfolipidowy takie poronienia powoduje, lub utrudnia/uniemożliwia zajście w ciąże. To samo tyczy się trombofilii. A badania na to robi się w Polsce dopiero po trzech lub więcej poronieniach ? Dlatego proszę Was dziewczyny: badajcie się", napisała na Instagramie i dodała:
"Nikomu nie życzę takiego doświadczenia jakim jest poronienie. A mierzenie się z taką stratą w kontekście ciągłych pytań o to „kiedy dziecko” było dla nas niezwykle trudne. Stąd moje odwieczne prośby do Was aby nigdy, nikomu nie zadawać takich pytań. Na szczęście nasza historia ma happy end, i tego samego życzę Wam z całego serca❤️"
O tym, że Zborowska cierpi na trombofilię, wiemy odkąd była w ciąży. Sama opowiedziała jak dowiedziała się, że ten problem zdrowotny dotknął również ją. Teraz jednak ujawniła, że choruje też na zespół antyfosfolipidowy, czyli chorobę autoimmunizacyjną, wynikająca z nieprawidłowej reakcji układu odpornościowego, skierowanej przeciwko tkankom własnego organizmu. W wyniku tego dochodzi do zakrzepów, a te mogą prowadzić do niedokrwienia narządów, w tym także łożyska rozwijającego się w organizmie kobiety ciężarnej. Dlatego tak trudno było aktorce utrzymać ciążę. Jednak Zborowska się nie poddała i zawalczyła o zostanie mamą.
Jak przyznała, przez wiele miesięcy musiała brać zastrzyki. Ich ilość jest przerażająca, ale był to jedyny sposób, żeby Zosia mogła urodzić upragnione dziecko. Do tego musiała pokonać własne fobie związane z igłą i robieniem zastrzyków, czym również podzieliła się na Instagramie.
"To ja po skończeniu 11 miesięcy zastrzyków. Nie wiem ile tego w sumie było. Dużo. Zwłaszcza dla mnie, osoby, która jak się jej spytasz czego się boi, to bez zawahania odpowie: zastrzyków ??? Roboczo nazwałam to igłofobią m, ?? ale taka prawda ??♀️ Pamietam jak zalałam się łzami, gdy dowiedziałam się od mojej Doktorki, że jak tylko zajdę w ciąże to natychmiast będę musiała brać heparynę. Szczerze było mi wstyd przed samą sobą, że tak się tego boje, ale gra ewidentnie była warta świeczki ?❤️"
Miejmy nadzieję, że wpis Zborowskiej rzeczywiście urtauje wiele ciąż i skłoni kobiety do robienia badań i walki o zostanie mamą.