Pod koniec 2016 roku "Tygrys" trafił do aresztu po interwencji policji z powodu awantury. Żona pięściarza miała powiedzieć policjantom, że boi się agresywnego męża, który znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. Kiedy sprawa nabrała tempa i trafiła do prokuratury, kobieta zaprzeczyła swoim słowom, zasłaniając się emocjami. Twierdziła, że w ich małżeństwie nie ma nieporozumień. Postępowanie zgodnie z prawem toczyło się jednak dalej. W sierpniu 2017 roku sąd wydał tzw. wyrok nakazowy. Michalczewski otrzymał bardzo łagodną karę - jedynie 3000 złotych grzywny. Odwołał się jednak od wyroku. Teraz walczy o uznanie go za niewinnego. Małżonkowie spotkali się ostatnio w sądzie. Zachowywali się jak przyjaciele. Michalczewski miał nawet pożyczyć żonie swoje auto, którym Basia pojechała na siłownię.
Na początku marca odbędzie się ostatnia rozprawa. "Tygrys" jest dobrej myśli.
- Oczywiste jest, że pan Dariusz Michalczewski liczy na sprawiedliwy wyrok i oczyszczenie go ze stawianych mu przez prokuraturę zarzutów. Jak zawsze jestem dobrej myśli - mówi nam Jacek Rochowicz, adwokat "Tygrysa".