CZYTAJ: Pudelek: Żona Karola Strasburgera nie żyje
Jak mówił gospodarz "Familiady", pierwsze małżeństwo mu nie wyszło. Dlatego gdy poznał Irenę, stracił dla niej głowę.
– Irenę poznałem jakieś 30 lat temu na wyścigach samochodowych, gdzie przyszliśmy jako kibice – opowiadał Karol Strasburger (65 l.). – Były podchody. W związku z tym, że byliśmy już w związkach, to nie było to łatwe. Ukradkowe spotkania, telefony. Zajmowała się ekonomią i trochę modą. Fascynowała mnie jej osobowość.
– No i powstał związek, który jest zbudowany na dorosłości uczucia, wspólnych zainteresowaniach, potrzebach. Uprawiamy wspólnie sporty, jeździmy na nartach, dużo na kempingi. Lubimy być ze sobą i staramy się wszystko robić razem – mówił dziennikarzowi "Super Expressu" popularny aktor.
Żona Karola Strasburgera wychowywała się w zamożnym domu - jak przypomina interia.pl, ojciec był właścicielem sieci pralni na Śląsku. Skończyła hotelarstwo i turystykę w Katowicach, potem w Krakowie ekonomię. Poślubiła plastyka Andrzeja Kendę. Jednak rozwiodła się z nim za sprawą Andrzeja Jaroszewicza, syn ówczesnego premiera PRL i znanego rajdowca.
Według późniejszych relacji, zobaczył ją w Sopocie na kolacji. Podszedł do męża Ireny i powiedział: "Zakochałem się w pana żonie. Będzie moja". Potraktowali to jako żart. Potem były kwiaty, prezenty, romantyczne kolacje...
"Nie przeszkadzało jej, że wybranek miał opinię imprezowicza, a na koncie trzy żony. Pobrali się. Na weselu bawiło się kilkaset osób. Teść przyjął ją bardzo serdecznie. Twierdził, że przypomina mu nieżyjącą już matkę Andrzeja" - pisało "Życie na gorąco".