Na początku czerwca miała odbyć się pierwsza rozprawa rozwodowa Fibaków. Obie strony były już dogadane. Miało pójść szybko i bezboleśnie. Jednak seksafera z udziałem byłego tenisisty pokrzyżowała te misterne plany... Tygodnik "Wprost" przeprowadził prowokację dziennikarską, z której wynikło, że Fibak miał umawiać młode dziewczyny ze swoimi bogatymi kolegami na zasadach sponsoringu. Sam przy okazji miał zachowywać się w sposób odbiegający od dżentelmeńskich standardów.
W Polsce zawrzało. Okazało się, że większość ludzi show-biznesu znała drugą twarz biznesmena.
Kiedy w kraju nad Wisłą dyskutowano o Fibaku, ten bawił w Szwajcarii. Jednak izolacja od awanturki nie na wiele się zdała - Fibak dostał rozstroju nerwowego i na rozwód do Polski nie przyjechał.
- Cała ta afera tylko utrudniła im życie. Muszą czekać do października, bo właśnie wtedy odbędzie się druga sprawa rozwodowa. A mieli już wszystko ustalone. Włącznie z alimentami dla córki. Olga ma dostawać na nią co miesiąc 10 tys. zł, przede wszystkim po to, by sfinansować porządną edukację - zdradza nam przyjaciel domu, doskonale zorientowany w sytuacji Fibaków.
Z dokumentów, do jakich dotarł "Super Express", wynika też jasno, że żadnego podziału majątku nie będzie. Fibakowie podpisali rozdzielność majątkową i każda ze stron przez lata małżeństwa pracowała na siebie. Olga jest prawnikiem, ale głównie zajmuje się renowacją starych rezydencji i aranżacją wnętrz. Więc na pewno na życie jej wystarcza. A co do majątku męża, to kilka lat temu szacowano go na 50 milionów dolarów, ale mówi się, że obecnie Fibak ma dużo mniej.
Znajomi rodziny twierdzą, że decyzja o rozwodzie była dla nich bardzo trudna. Szczególnie dla pani Olgi. - Mimo iż to ona złożyła pozew, próbowała wszystkich innych opcji, zanim podjęła decyzję. Bała się, że ludzie zaczną ją źle osądzać - mówi informator.
None