Marcin Prokop już od prawie 20 lat jest związany z Marią Prażuch-Prokop, z którą wspólnie wychowują nastoletnią dziś córkę Zosię. Gwiazdor, który wręcz tryska energią na antenie TVN i wydaje się być osobą bardzo towarzyską, zaskoczył wyznaniem, że na co dzień jest raczej typem samotnika. To utrudniało mu wchodzenie w relacje.
Prezenter przyznał, że obecny związek jest przede wszystkim zasługą jego żony i jej nieustępliwością w nawiązaniu tej relacji. Dzięki ogromnej determinacji udało jej się przebić przez skorupę, którą tworzy wokół siebie Prokop.
- Moja naturalna dyspozycja to jest bycie samemu, a to nie jest dobry materiał do tworzenia relacji. Natomiast moja żona to jest osoba, która śmiało mogłaby zdobywać ośmiotysięczniki przy swojej determinacji, swoim uporze. Te cechy pozwoliły jej się przez tę skorupę przebić - wyznał w rozmowie z Żurnalistą.
Prokop nie ma wątpliwości, że droga, którą przebyła jego żona, nie była lekka.
- Nie wiem zresztą, dlaczego to robiła, bo pewnie sporo się natrudziła i nacierpiała, bo nie zawsze byłem dla niej taki dobry. Natomiast faktem jest, że udało jej się dowiercić do jądra Ziemi - wyznaje prezenter.
Momentem przełomowym w ich relacji były narodziny córki Zosi. To właśnie wtedy Prokop poczuł wewnętrzna potrzebę, by zmienić samego siebie na lepsze.
- Po to, aby być dla niej najlepszym człowiekiem, zacząłem w sobie mierzyć i ważyć to, co we mnie dobre i co mogę wnieść do tej relacji, i to, co należało odciąć. (...) Postanowiłem, że będę taką tamą, na której zatrzyma się sztafeta różnych demonów, która biegła przez pokolenia przez rodzinę Prokopów i że dalej jej nie przepuszczę (...) i myślę, że to się udało - podsumował gwiazdor.