"Super Express": - Wokół twojego plakatu dla PETA rozpętała się niezła burza...
Joanna Krupa: - Nie jestem tym zaskoczona. To było zamierzone. Tylko zdjęcie kontrowersyjne może zmusić ludzi do zwrócenia uwagi na problem zabijania zwierząt.
- Uważasz, że katolicy mogą się czuć tym zdjęciem urażeni?
- Wierzę, że prawdziwi katolicy nie będą się czuli urażeni. Nie wierzę, że Bóg zgadza się na torturowanie i zabijanie zwierząt. Ja też jestem katoliczką. Jeśli ci protestujący katolicy nie rozumieją, o co walczę, to współczuje im. Zgadzając się na pozowanie do tego plakatu, zaryzykowałam swoją karierę. Ale warto było. Kocham zwierzęta. I robi mi się niedobrze, kiedy widzę, że ludzie zgotowali im taki los. Krzyż, który trzymam, symbolizuje nadzieję i ból torturowanych zwierząt.
- Nie żałujesz, że wystąpiłaś w tej reklamie?
- Nie zrobiłam w życiu nic, czego musiałabym żałować. Cieszę się, że ta reklama wywołała emocje. Jest nadzieja, że ktoś zwróci uwagę na cierpienie zwierząt. Bóg dał mi sławę, bym dzięki temu broniła zwierząt. To jest dla mnie misja. To ludzie, którzy mnie krytykują, powinni się wstydzić!
- Może powinnaś ich przeprosić i byłby spokój.
- Jedynymi, którym należą się przeprosiny, są maltretowane bezbronne zwierzęta.
- Ile sama masz zwierząt?
- Mam cztery psy. Nie wyobrażam sobie życia bez nich.