O tym, że Kurowska choruje i potrzebuje pieniędzy (80 tys. złotych) na bardzo drogie leczenie, media informowały już w 2011 roku. Justyna zbierała wówczas środki na operację wszepienia komórek macierzystych w Chinach. Samemu nie było jej stać na taką terapię. Jak podawał kilka lat temu portal szczecin.naszemiasto.pl, Kurowska mogła liczyć na rentę w wysokości 760 złotych. Mogła liczyć na pomoc fundacji "Oliwia" i fundacji Avalon.
Ataksja na którą choruje, stopniowo niszczy układ nerwowy – móżdżek i rdzeń kręgowy, zanikają także mięśnie. Na tą chorobę zmarł jej ojciec gdy miała 17 lat. Siedem lat wcześniej straciła mamę. Kilka lat temu media podawały, że na zanik mieśnik choruje także ciotka i siostra Kurowskiej.
- Gdy ludzie oglądali mnie w telewizji, byłam jeszcze zdrowa, pełna planów oraz nadziei. Ćwiczyłam karate, chodziłam na naukę tańca, grałam na pianinie. W 2007 roku nagle straciłam przytomność. Okazało się, że to ataksja rdzeniowo-móżdżkowa. To była druzgocąca diagnoza. Gdy zaczęłam mieć problemy z chodzeniem, straciłam pracę w aptece. Jeden z klientów poskarżył się, że jestem pod wpływem alkoholu. Zawsze staram się tłumaczyć, że sposób poruszania się jest związany z moją dolegliwością - mówiła jakiś czas temu Justyna Kurowska cytowana przez focus.pl.
Nie wiadomo, co teraz dzieje się z Justyną Kurowską. Fundacja "Oliwia" nie ma z nią kontaktu. - Niestety od kilku lat nie mamy kontaktu z Panią Justyną Kurowską. Wiem, że nie mieszka już w Szczecinie - napisała nam Małgorzata Drelichowska, prezes zarządu fundacji.
Dramat Pauliny Hebel! Uczestniczka show Bitwa na głosy ma guza mózgu!
TYLKO TANIEC 2 FINAŁ. Chory na stwardnienie rozsiane Krzysztof KOZAK WYGRAŁ z LITOŚCI?