Jacek Mureno występuje dziś jako Drag Queen i naśladuje Violettę. Ale przed laty pracował z artystką na deskach warszawskiego Teatru Syrena.
- To było w latach 1986-1988. Pracowałem z Villas aż do jej słynnego zamążpójścia i wyjazdu do Chicago. Uwielbiałem Violetkę, chciałem być blisko niej - mówi Mureno.
Przyznaje, że Villas była w tamtym czasie nieprzystępna i nieufna. Cierpiała nawet na manię prześladowczą. - Raz przyszła i powiedziała, że nie zagra spektaklu, bo była u dentysty i jest na sto procent pewna, że jej pozakładał podsłuchy w plombach. Nie potrafiła rozpoznać, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Potrafiła do garderobianej powiedzieć, że jest szpiclem, i że poznała ją po wojskowych butach, a wdzięczyła się do przystojnego amanta, który był esbekiem, ale ona o tym nie wiedziała - opowiada Mureno.
Aktor jest jednym z bohaterów filmu Moniki Jargot o Violetcie Villas, który dziś wyemituje telewizyjna "Jedynka". Wyłania się z niego obraz kobiety, która już w latach 80. cierpiała na esbeckie fobie. To właśnie one sprawiły, że coraz bardziej zamykała się przed światem, a w końcu umarła w nędzy, opuszczona przez wszystkich. Zdaniem prokuratury, lęki gwiazdy umiejętnie podsycała opiekunka Elżbieta B., która jest oskarżona o znęcanie się nad nią.