Hanna Dunowska: "Doskwierała mi samotność"
Hanna Dunowska w latach 80. i 90. królowała na ekranach. Była na trzecim roku studiów, gdy zagrała pierwszą główną rolę w filmie "Czułe miejsca". Dzieło Piotra Andrejewa zostało wyróżnione na festiwalu filmów fantastycznych w Porto i Madrycie. W tym samym roku wystąpiła w kultowym serialu "Dom". W następnych latach z sukcesami rozwijała swoją karierę filmową i teatralną. Razem z Krzysztofem Ibiszem prowadziła popularny pogram "Czar Par".
Sławę przyniosły jej występy w takich filmach jak: "Femina", "Psy", "Ewangelia według Harry’ego", "Anioł śmierci" i "Bez końca" oraz serialach: "07 zgłoś się", "Zespół adwokacki", "W labiryncie" i "Glina".
Grała również w produkcjach zagranicznych. W filmie fantasy Lecha J. Majewskiego "Ewangelia według Harry’ego" wystąpiła u boku Viggo Mortensena i Jennifer Rubin. W dreszczowcu "Poza zasięgiem" partnerowała na ekranie Stevenowi Seagalowi.
Niestety, sukcesy w życiu zawodowym nie przekładały się na życie prywatne. Hanna Dunowska dwa razy wyszła za mąż i za każdym razem małżeństwo kończyło się rozwodem. Z pierwszego małżeństwa miała córkę Joannę, z drugiego syna Juliana. Na czas opieki nad dziećmi wycofała się z aktorstwa, za którym wkrótce miała zatęsknić.
Macierzyństwo już mi nie wystarczało. To, czego chciałam, to wyjść poza dom, wrócić do pracy, coś robić w świecie, chociaż nie bardzo wiedziałam co. (…) Doskwierała mi samotność, moje samopoczucie było coraz gorsze - mówiła w rozmowie z Ewą Raczyńską.
Powrót do zawodu nie był łatwy. Musiała od nowa budować relacje zawodowe. Zostawiała syna pod opieką nastoletniej córki i szła na przesłuchania. Okazało się jednak, że nikt na nią nie czeka. Przez kilka lat bezskutecznie szukała nowych ról. Telefon uparcie milczał, a jej nastrój się pogarszał.
Zaczęłam wątpić w swoje umiejętności, w swoje możliwości. Myślałam: przecież gdybym byłą dobrą aktorką, to by mnie chcieli. Gdybym była dobrą żoną, on by mnie kochał… - rozmyślała w portalu Ohme.pl.
Zobacz również: Piękną miłość przerwała tragedia. Polska gwiazda została sama z dzieckiem
Hanna Dunowska: Choroba odmieniła jej życie
W czasie gdy jej drugie małżeństwo zaczęło się rozpadać, jej zdrowie również zaczęło szwankować. Chociaż wcześniej unikała lekarzy, intuicja podpowiedziała jej, że tym razem warto skorzystać z ich porady. Pod badaniach usłyszała diagnozę - nowotwór piersi. Dunowska początkowo nie mogła w to uwierzyć. Później postanowiła, że nie odpuści i zawalczy o siebie. W wywiadach mówiła, że choroba była punktem zwrotnym w jej życiu.
"Pan rak" zmusił mnie do zastanowienia się nad życiem. Zrozumiałam, że paradoksalnie jest moim sprzymierzeńcem! Sprawił, że zaczęłam zwracać wreszcie uwagę na to, co czuję, czego chcę, a na co się nie zgadzam. To była wielka konfrontacja z sobą - stwierdziła aktorka.
W 2012 roku udało jej się pokonać chorobę. Rozwiodła się również z mężem. Gdy wyzdrowiała, ukończyła kurs z psychoterapii w Instytucie Psychologii Procesu w Warszawie. Reklamę szkoły zobaczyła, gdy leżała w szpitalnym łóżku. Zrobiła też studia podyplomowe na wydziale psychologii Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie. Twierdziła, że wszystko, co się pojawiło w jej życiu było potrzebne. Razem z "tą cholerną chemią".
Swoją wiedzę wykorzystywała, by pomagać ofiarom przemocy w Centrum Praw Kobiet. Założyła Ośrodek Rozwoju i Psychoterapii "Przemiany". Powróciła również na ekrany. Grała m.in. w "Przyjaciółkach", "Barwach szczęścia", "Prawie Agaty". Łączyła więc pracę psychoterapeutki z aktorstwem.
Praca na planie serialu czy filmu wymaga umiejętności szybkiego wejścia w rolę, bycia gotowym na zawołanie. Przydaje mi się to podczas spotkań z pacjentami - tłumaczyła.
Wreszcie czuła się naprawdę spełniona. W 2018 roku zagrała w filmie dokumentalnym "Kocham życie" opowiadającym o życiu kobiet, które zmagały się z nowotworem piersi. Niestety, krótko po jego premierze choroba wróciła. I to ze zdwojoną siłą.
Hanna Dunowska zmarła 1 sierpnia 2019 roku w wieku 60. lat. Dwa tygodnie później tłum żałobników pożegnał ją w Domu Pogrzebowym na Powązkach Wojskowych.
Hania była piękną kobietą, miała w sobie mądrość i wewnętrzny spokój, uduchowiona, spokojna, opanowana. (...) Spotkaliśmy się kilka lat temu, we Wrocławiu, na planie jednej z produkcji, zjedliśmy razem obiad, powiedziała mi wtedy, że jest psychoterapeutką i ma swoją poradnię. Ucieszyłem się, bo to do niej pasowało, to była jej droga, pomyślałem wtedy, że jest w dobrym miejscu. Zostanie w mojej pamięci jako ikona piękna - wspominał aktorkę Krzysztof Ibisz.
Zobacz również: Gwiazda PRL-u miała podbić świat. Piękna aktorka zmarła w biedzie i zapomnieniu