Białystok. Stolica województwa podlaskiego. V LO im. Jana III Sobieskiego - to tam szlifował swój charakter młody Paweł. Mimo długich, dziewczęcych włosów, rozciągniętych swetrów i noszonych pacyfek (symbol pokoju - red.) nauczyciele postrzegali go jako faceta, który wie, czego chce.
- Miałem wrażenie, że chodzi własnymi drogami. Wydaje mi się, że do pewnych ról Paweł bardzo pasuje. Lepiej wychodzą mu role twardych mężczyzn, takich prawdziwych twardzieli. On zawsze był taki dość zasadniczy, widać, że pochodzi z rodziny, w której ojciec jest oficerem - mówi nam Lech Bokauszyn i zdradza: - Był dobrym uczniem. Miał swoje zainteresowania, przede wszystkim muzyka. Poza tym poezja. Nie wiem, czy wszyscy wiedzą, że wydał tomik poezji. Oceny też miał dobre...
Okazuje się, że przyszły gwiazdor kina nie obnosił się ze swoim szorstkim, męskim charakterem. Wręcz odwrotnie. - Był zawsze wesołym chłopakiem. Łatwo nawiązywał kontakty z rówieśnikami, lubił się bawić - wspomina Agnieszka Purwin, koleżanka aktora z czasów licealnych, teraz nauczycielka matematyki. Ale dodaje z uśmiechem, że z matematyki mu nie szło.
Nic więc dziwnego, że niektórzy reżyserzy poznali prawdziwą twarz Pawła. Stąd trafiły mu się role w "Oficerach", "Czasie honoru" czy "Misji Afganistan".
Bo Małaszyński, drogie panie i drodzy panowie, to twardziel od urodzenia.