W rodzinie Zygmunta Chajzera panuje wielki smutek. W lipcu tego roku w wypadku samochodowym pod Płońskiem (woj. mazowieckie) zginął jego wnuk Maks (?9 l.), syn gwiazdy TVN Filipa Chajzera (31 l.). Auto prowadzone przez drugiego dziadka chłopca wjechało w naczepę stojącego na poboczu tira. Maks nie przeżył.
To był straszny cios dla pana Zygmunta. Każdy bowiem wie, że łączyły go z wnukiem niezwykle silne relacje. - Filip podał mi wydruk USG. Na początku nie wiedziałem, o co chodzi, a potem oszalałem ze szczęścia, padłem, zemdlałem. To fantastyczne uczucie, że mogę poświęcić Maksiowi więcej czasu niż moim dzieciom - wspomina dzień kiedy został dziadkiem.
Znany dziadek lubił publicznie pokazywać się z Maksiem, zabierał go na różne imprezy. Dbał też o fizyczny rozwój chłopca. Od najmłodszych lat razem chodzili na łyżwy, piłkę i na basen na stołeczną Warszawiankę.
- Największą radość Maks sprawił dziadkowi, kiedy oświadczył, że będzie trenował siatkówkę, ukochaną dyscyplinę sportu pana Zygmunta. Zdążyli jeszcze kupić piłkę i razem potrenować... - zdradził nam przyjaciel rodziny tuż po wypadku.
Teraz jednak rodzina Chajzerów musi zmierzyć się z pustką, jaką pozostawił po sobie Maks. Trudno uciec od wspomnień i wzruszeń, zasiadając przy wigilijnym stole. Znany dziennikarz ma łzy w oczach na samą myśl o nadchodzącym Bożym Narodzeniu.
- Przeżyliśmy ogromną tragedię. To będą wyjątkowo smutne święta... - mówi nam drżącym głosem Chajzer senior.