Pod koniec roku wyszło na jaw, że Zygmunt Chajzer jest chory i czeka go operacja urologiczna. Nikt poza jego rodziną nie znał jednak szczegółów. Dopiero dziś prezenter powiedział prawdę o swoim zdrowiu.
- Okazało się, że w środku mojej nerki jest guz. Na szczęście wykryty we wczesnym stadium – wyznał pan Zygmunt w rozmowie "Rewią".
Jak się okazuje, nowotwór nerki jest w Polsce rzadki. Rocznie zachorowuje na niego mniej niż 5 tys. osób. To kilkukrotnie mniej niż na raka gruczołu krokowego krokowego, prostaty czy jelita grubego.
ZOBACZ TAKŻE: Tak mieszka Kożuchowska. Tego się po niej nie spodziewaliśmy. Będziecie zaskoczeni. ZDJĘCIA
Guz to jednak nie wszystko, tuż przed operacją okazało się, że Chajzer ma koronawirusa i najpierw musi go zwalczyć, by móc pojawić się w szpitalu. Prezenter podjął wtedy poważną decyzję. Spakował swoje rzeczy i zamieszkał na swojej działce rekreacyjnej. Tam samotnie przeczekał chorobę. Syn i żona dostarczali mu posiłki i byli z nim w stałym kontakcie. Ale chwile, gdy zostawał sam na sam ze strachem, czy operacja się powiedzie, były dla niego okropne. Szybko brał się jednak w garść.
- Na początku planowano laparoskopię, ale ostatecznie lekarze zdecydowali się na normalną operację w pełnej narkozie. Wszystko odbyło się szybko i sprawnie, a po trzech dniach byłem już w domu – wyznał z wielką ulgą.
NIE PRZEGAP: Surowe konsekwencje dla Andrzeja Piasecznego! TVP ostro komentuje skandal na urodzinach muzyka
Po powrocie wpadł w ramiona stęsknionej żony Doroty i... zjadł obiad.
"Kochani! Jestem już w domu. Jeszcze raz ogromne dzięki za wsparcie, życzenia zdrowia i dobre fale serdeczności. Operacja nerki poszła dobrze... Pora na wymarzony obiadek" – napisał w internecie.
Do swoich fanów ma teraz wielką prośbę: - Broń Boże nie należy rezygnować z badań i nie bójmy się tego. Strach przed Covidem powoduje, że rezygnujemy z wizyt lekarskich albo z leczenia, a skutki tego mogą być poważne. Ja na szczęście posłuchałem syna i za pół roku stawiam się na badania kontrolne.