Bob Arnot: Żyję na sto procent

2010-10-02 21:50

W ciągu swojej trzydziestoletniej kariery był świadkiem wojny domowej w Kongu, wybuchu epidemii wirusa Ebola i AIDS w środkowej Afryce. Nam Bob Arnot, prowadzący program "Dr. Danger", opowiada o swoich podróżach, obawach i marzeniach

- Podróżowałeś po najniebezpieczniejszych miejscach na ziemi. Które z nich było dla ciebie najbardziej przerażające?

- Na pewno Somalia. To najbardziej niebezpieczne miejsce, które odwiedziłem przez całą swoją karierę. Jest to jedno z trzech miejsc na świecie, gdzie nie jest się mile widzianym. Wystarczyłaby minuta, aby znaleźć się w niebezpieczeństwie. Dlatego jeżeli masz przy sobie armię kilkudziesięciu uzbrojonych osób, to można czuć się tam bezpiecznie. Jednak samemu nie masz szans. Drugim miejscem był Afganistan, gdzie wystrzelono w nas dwie rakiety, kiedy lecieliśmy helikopterem. Minęły nas o kilka metrów. Wywiązała się strzelanina. Było strasznie.

- Czy podczas takich podróży często potrzebujesz pomocy wojska?

- W niektórych miejscach tak. Gdy przyleciałem do Somalii, na lotnisku czekało na mnie piętnaście samochodów i stu pięćdziesięciu uzbrojonych ludzi. Na samochodach mieli przymocowane ciężkie karabiny maszynowe. Nad nami leciał helikopter, a i tak nie mogliśmy pojechać wszędzie, gdzie bym chciał.

- Widziałeś już wiele strasznych rzeczy. Czy po tylu latach boisz się jeszcze czegoś?

- Nie boję się samej podróży. Staram się załatwić wszystko tak, abym czuł się bezpiecznie. Jest w tym wszystkim dużo adrenaliny, ale wciąż po tylu latach lubię to robić. Zajmuję się tym od końca lat 70. Cały czas pokazywałem i chcę pokazywać światu to, co dzieje się w innych krajach, to, czego nie widzą inni lub o czym się dużo nie mówi. Chciałem, aby ludzie widzieli to, co dzieje się w Kongu, Somalii, Ruandzie. Jako lekarz wiedziałem, że były to wydarzenia, które wymagały szybkiej interwencji.

- Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że przyszedł czas, aby zakończyć podróżowanie i odpocząć na dłuższy czas?

- NIGDY! (śmiech). Nawet gdy jestem w domu, dwa razy w tygodniu pokonuję na rowerze dystans ponad dwustu kilometrów. Muszę być cały czas w ruchu. To niemożliwe, aby w pewnym momencie zwolnić i dać sobie spokój. Pracowałem dla wielu telewizji i teraz po tylu latach nie mogę sobie wyobrazić życia bez tego wszystkiego. Trzeba korzystać z życia w stu procentach. Ja nigdy się nie poddaję i nadal będę działał.

- Czy mógłbyś zachęcić w kilku zdaniach polskich widzów do oglądania programu "Dr. Danger"?

- Polacy od zawsze byli narodem niesamowicie odważnym, który wiele przeszedł, dlatego na pewno spodoba się wam ten program. Nie brakuje tam prawdziwej przygody, strzelaniny. Nie ma nic udawanego. Warto zobaczyć, że na świecie nie jest tak pięknie, jak niektórym się wydaje. Mam nadzieję, że spodoba się to ludziom.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają