Irena Jarocka nie żyje. Zmarła na nowotwór mózgu - Gwiazdy wspominają Irenę Jarocką
Gdy była u szczytu sławy, kochało się w niej pół Polski. Piękne duże oczy, promienny uśmiech i ciepły, delikatny głos powodowały, że nawet szary świat PRL-u stawał się kolorowy. W sobotę po południu jej uśmiech zgasł, a usta zamilkły. Po ciężkiej chorobie odeszła od nas Irena Jarocka (†66 l.). Pokonał ją nowotwór. Piosenkarka zmarła w jednym z warszawskich szpitali.
OPISY DO ZDJĘĆ ZNAJDUJĄ SIĘ PO PRAWEJ STRONIE --------------------------------------------->
Irena Jarocka
"Gondolierzy znad Wisły", "Motylem jestem", "Kocha się raz", "Odpływają kawiarenki", "Wymyśliłam cię" czy "Beatlemania story" to tylko garstka z przebojów Ireny Jarockiej. Ale piosenkarka już ich dla nas nie zaśpiewa.Odwołała koncerty- O godzinie 14 w Warszawie odeszła od nas Irena - taki wpis pojawił się w sobotę na oficjalnej stronie piosenkarki. Ta informacja pogrążyła jej fanów w żałobie.Już od kilku miesięcy mówiło się o poważnej chorobie artystki. Wierzono jednak, że tak jak zawsze pokonywała słabości i tym razem szybko wróci do zdrowia.
foto: archiwum se.pl
Irena Jarocka
Ale nowotwór, z którym się zmagała, nie dał jej żadnych szans. Jak ustalił "Super Express" był to złośliwy guz mózgu.Zdrowie piosenkarki zaczęło szwankować w sierpniu zeszłego roku. Jarocka poczuła się źle na jednym z koncertów. Kolejne zostały odwołane. Nikt jednak się nie spodziewał, że choroba będzie aż tak poważna.- Zawsze wyglądała fantastycznie, była w świetnej formie, nic nie zapowiadało nadejścia tak strasznej choroby. Ale od kilku miesięcy dochodziły do mnie wiadomości o chorobie. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, nie wiedziałam, jak w takiej sytuacji przekazać jej życzenia, zadzwoniłam więc do naszej wspólnej znajomej, która była z Ireną bliżej, prosząc, by pozdrowiła ją. Zasmuciła mnie, mówiąc, że już raczej nie dotrą do niej te życzenia, bo kontakt z nią jest bardzo słaby - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Halina Kunicka (74 l.).
foto: archiwum se.pl
Irena Jarocka
Dbała o zdrowieA miała tyle planów. Wciąż chciała śpiewać, nagrywać nowe przeboje. Ale też chciała się cieszyć z uroków bycia babcią. W maju zeszłego roku na świecie pojawił się jej wnuk Radley, pierwszy syn córki Moniki (30 l.), która na stałe mieszka w Stanach.- Kiedy została babcią, pytała mnie, jak to jest. Odpowiedziałam: to zupełnie inna jakość miłości - wspomina Lidia Stanisławska (58 l.).Niestety, Irena nie zdążyła się nacieszyć wnuczkiem. Na domiar złego zmarła w Dniu Babci.
foto: archiwum se.pl
Irena Jarocka
Żadna z osób, które znały Jarocką, nie może uwierzyć w jej śmierć.- Ona była zawsze tak witalna, piękna! - wspomina Alicja Majewska (64 l.).- Prowadziła bardzo higieniczny tryb życia. Dbała o ruch, medytowała, zdrowo się odżywiała - dodaje Stanisławska.Oswajała śmierćZdarzało się jednak, że myślała o śmierci.- Oswajam się z tą myślą. Chciałabym umierać pogodzona z życiem i umierać bez strachu - pisała w książce "Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej". - Zapewne pojawi się w momencie śmierci jakiś strach, ale mam nadzieję, że nie będzie to strach paraliżujący.Irena Jarocka spocznie w katakumbach na Starych
foto: Artur Hojny
Irena Jarocka
Kayah (45 l.):Wciąż świetnie wyglądała- Jeszcze w Opolu rozmawiałam z nią, pełną pomysłów, chcącą się ze mną spotkać, by o nich pogadać. Z niedowierzaniem patrzyłam, że wciąż tak świetnie wygląda. Oglądałam ją przecież w telewizji, jeszcze będąc dzieckiem. Zawsze kobieca, szczupła, zwiewna, piękna
Kurczę, kawał historii odchodzi mojej także, bo przecież to część naszego życia.
foto: Artur Hojny
Irena Jarocka
Bogusław Mec (65 l.):Szybko się wzruszała- Wystarczyło, że wyszła na scenę, jeszcze nie zaśpiewała, a już dostawała ogromne brawa. Była piękna. Pobyt w Paryżu wyrobił w niej dobry styl. Miała najlepszy makijaż we wschodniej Europie, pięknie się ubierała, poruszała. Do końca. To był taki nasz kwiatuszek. Była wrażliwa, szybko się wzruszała - taka beksa. Trzy piosenki na scenie zaśpiewała i już jej broda w garderobie drżała.
foto: Artur Hojny
Irena Jarocka
Lidia Stanisławska (58 l.):Nie wiedziała, co to zawiść- Była bardzo lubiana w środowisku. Zupełnie nie było w niej takich uczuć jak zazdrość, zawiść. Miły, dobry człowiek. Raz musiałam zaśpiewać jej piosenkę. Nie miała do mnie pretensji. "No co ty, daj spokój" - powiedziała. Prowadziła bardzo higieniczny tryb życia. Dbała o ruch, medytowała, zdrowo się odżywiała. Pamiętam, kiedyś byłyśmy razem na wycieczce. Wieczorem zjadła jabłko i winogrona.
foto: archiwum se.pl
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...