Jan Lysko z Bierunia: Nie mam nic! Jak mam żyć?
Woda po powodzi w Bieruniu na Śląsku powoli opada, odsłaniając przerażające straty, które ponieśli zalani mieszkańcy miasta. Jan Lysko (49 l.) przez wielką wodę stracił niemal wszystko. Około dwóch metrów wody wdarło mu się do domu i budynków gospodarstwa. Ile stracił przez żywioł, boi się nawet szacować. To mogą być nawet setki tysięcy złotych. Jan Lysko do niedawna miał duże, dobrze prosperujące gospodarstwo. Kiedy przyszła woda, zdążył uratować tylko zwierzęta - ponad dwieście świń. Reszta gospodarki została zalana. - Straciłem maszyny, woda zniszczyła nowoczesną linię komputerową w chlewie, zalało mi większość zboża zgromadzonego w silosach - rozkłada ręce rolnik. - W domu to samo. Na parterze woda sięgała niemal sufitu. Wszystko jest do wymiany. Nie tylko schody czy podłogi, ale nawet tynki i wylewki w pokojach trzeba będzie od nowa robić - dodaje pan Jan.
Jan Lysko z Bierunia: Nie mam nic! Jak mam żyć?