- Kiedy zostałem premierem, przyniosła mi róże i się zaczęło. Zaczęło się love story. I ona to złapała. Nie mam o to do niej pretensji. Umocniła swoją pozycję jako 'narzeczona' premiera czy później prezesa. Pokochały ją tabloidy. Chwyciła życie pełną piersią - wspomniał Jarosław Kaczyński w swojej książce
Gdy w 1999 roku Szczypińska poważnie zachorowała, wysłała do Kaczyńskiego list pożegnalny: - Napisała do mnie list pożegnalny, że to już koniec - ujawnił po jej śmierci
Kaczyński zawsze chętnie jej pomagał: - Często ją zapraszałem do Warszawy, do dobrych restauracji – chciałem jej jakoś ubarwić jej życie. Byłem przekonany, że to są ostatnie, jeśli nie miesiące, to lata życia - opowiadał w Radiu Koszalin
Ujawnił wtedy też, coś jeszcze: - W 2017 roku niestety stan Joli zaczął się bardzo pogarszać. Niestety nie mówiła o tym. Nawet ja nie wiedziałem, że ona jest w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. W ogóle nie chciała iść do szpitala, chociaż miała straszne bóle. W 2017 roku na wiosnę napisała testament - mówił Kaczyński