Katarzyna Gwizdała, nowa miłość Piotra Adamczyka: Piotr będzie dobrym tatą dla jej dziecka

Kim jest piękna Kasia? We Francji używa nazwiska Rozz, Kate Rozz. Jest aktorką, modelką, uwielbia jazdę konną. Na razie na swoim koncie ma tylko niekomercyjny tryptyk "Skin Territory" i zakończone kursy w szkole aktorskiej John Strasberg Studios w Nowym Jorku (często mylonej z prestiżową szkołą Lee Strasberga). Ale w Polsce może stać się niedługo gwiazdą, zważywszy, że interesują się nią nasi czołowi projektanci mody.

Okazuje się, że Kasia wychowała się w Białymstoku i ma na nazwisko Gwizdała. W 1999 r. skończyła tam I LO w klasie o profilu podstawowym z rozszerzonym angielskim. Zaraz potem wyjechała do Francji. Poznała tam pewnego biznesmena, któremu urodziła kilkuletnią obecnie córkę Mię. Związek z nim jednak nie przetrwał próby czasu. W międzyczasie angażowała się w azjatyckie akcje charytatywne, ale przede wszystkim oddawała się swojej pasji - jeździectwu. W 2007 r. zdobyła nawet Grand Prix we francuskim Barbizon. Przez kilka lat żyła jak w bajce - spędzała wakacje na Malediwach, w Kolorado...

Przed kilkoma miesiącami poznała Piotra Adamczyka. Piotr rozstał się wtedy z aktorką Anną Czartoryską (27 l.). Od niedawna pokazują się publicznie. W wakacje Piotr poznał jej dziecko i roztoczył nad paniami opiekuńcze ramię.

- Czy znam Katarzynę? Oczywiście, to przyrodnia siostra mojego syna - śmieje się pani Irena Gwizdała-Piszczykowska z Białegostoku. Jednak przyznaje, iż Kasia nie należy do osób wylewnych i raczej sporadycznie utrzymuje kontakty z tamtejszą rodziną. - Czy ona jest z Adamczykiem? Tego chyba nikt do końca nie wie. Jeżeli ktoś pokazuje się w towarzystwie "Papieża", "Chopina" i podrywacza "Karola" to chyba jasne są jego cele. Adamczyk miał prawdziwą księżniczkę, teraz związał się z Kopciuszkiem - powiedziała nam pani Irena.

Po zagranicznych wojażach Katarzyna chce osiąść w kraju. Piotr przyklasnął temu pomysłowi. - Gwizdała podobno ma wystąpić na pokazie Zienia. Adamczyk obiecał jej pomoc w znalezieniu pracy - mówi nam znajomy pary. Nam nie pozostaje więc nic innego, jak trzymać za nich kciuki.