PROCES MATKI MADZI. Katarzyna Waśniewska BOI SIĘ DEMONÓW

Na medaliku Waśniewskiej oprócz św. Benedykta widać właśnie ten napis. Całość tworzy tzw. sakramentalium, czyli coś w rodzaju chrześcijańskiego talizmanu. Jest on znany od czasów średniowiecza. Używa się go głównie w celu ochrony przed szatanem, trucizną i skutkami czarów...

Gdy Katarzynę Waśniewską wprowadzono na salę sądową, śledzący proces widzowie komentowali jej strój, zachowanie i fryzurę. Mało kto zwrócił uwagę na wisiorek, który matka Madzi miała na szyi. My przyjrzeliśmy się mu bliżej i odkryliśmy, że na owalnej blaszce znajduje się wizerunek św. Benedykta z Nursji! Ten mnich żyjący na przełomie V i VI wieku słynął z cudów dokonywanych za pomocą modlitwy. Jest też autorem najpopularniejszego egzorcyzmu: "Vade retro Satana, Numquam Suade Mihi Vana", czyli "Idź precz szatanie, nie kuś mnie do próżności".

Wygląda więc na to, że bardziej niż wyroku za zabicie dziecka kobieta obawia się ataku demonów. To zaskakujące, biorąc pod uwagę, że religijna niegdyś Waśniewska odsunęła się jakiś czas temu od Kościoła. Potem mówiono raczej o jej skłonnościach okultystycznych - strugała z drewna różdżkę, utrzymywała, że ma kontakt z duchami... Czyżby teraz znów wróciła do fascynacji religią?

A może pomoc świętego była jej potrzebna do wysłuchania aktu oskarżenia. Przecież od tego, co zawiera, włos jeży się na głowie: Najpierw Katarzyna miała wyszukiwać w Internecie informacji o tym, "jak zabić bez śladu", jakie są objawy zaczadzenia i ile kosztuje mała trumna. W międzyczasie przeglądała zaś przepisy na... pierogi leniwe. W dniu śmierci Madzi według oskarżyciela matka "rzuciła córką o podłogę pokoju przejściowego w pobliżu prowadzącego do sypialni progu".

- Doszło do gwałtownego uduszenia poprzez zatkanie jej otworów oddechowych (…) używając z wysokim prawdopodobieństwem dłoni lub kocyka, który następnie został wraz z ciałem zakopany w parku. Nie sposób jednakże wykluczyć, iż zatkania otworów oddechowych córki Katarzyna W. dokonała za pomocą założonego na głowę worka foliowego, poduszki lub innego miękkiego przedmiotu, znalezionego w mieszkaniu - opisywał działania Waśniewskiej prokurator Zbigniew Grześkowiak. Jedno jest pewne. Mimo świetnych zdolności aktorskich i daru przekonywania nikt nie uwierzy Waśniewskiej, że za śmierć jej dziecka odpowiadają złe duchy lub czarownice.