Od kilku dni w mediach pojawiają się informacje, że Artur Żmijewski poprosił scenarzystów produkcji o powolne wygaszanie jego wątku. Miała go nudzić rola księdza, w którego wciela się od jedenastu lat. – To informacje absolutnie nieprawdziwe – zapewnił nas agent aktora.
Jak jednak dowiedział się „Super Express”, sprawa ma drugie dno. Żmijewski faktycznie zaczął narzekać na monotonię, a po udziale w serialu TVN „Odwróceni. Ojcowie i córki”, gdzie zagrał policjanta, zapragnął odmiany. Podobna sytuacja miała miejsce siedem lat temu, kiedy zdecydował się na ostateczne odejście z „Na dobre i na złe”. Produkcja „Ojca Mateusza” nie mogła sobie pozwolić na taką stratę, zwłaszcza że serial od lat ma stałą widownię na poziomie trzech milionów widzów, a wpływy z reklam przekraczają 10 mln zł. Zrobili więc wszystko, aby Żmijewski został, i zaproponowali mu, że będzie reżyserował jeszcze więcej odcinków niż dotychczas. Taki układ wiąże się oczywiście z wyższymi zarobkami. Według informacji, które pojawiały się w mediach, za reżyserię jednego odcinka popularnego serialu TVP, który kręcony jest przez pięć dni, aktor dostaje ok. 15 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze pensja aktorska – 5 tys. zł za dzień zdjęciowy. Sezon liczący 13 odcinków to 65 dni pracy, a więc Żmijewski zarobi ok. 475 tys. zł, zakładając, że wyreżyseruje 10 odcinków.
Widzowie mogą więc być spokojni – ich ukochana produkcja szybko nie zniknie z ekranów...
Remont bez rujnowania domowego budżetu. Sprawdź ofertę na OBI promocje.