Kiedy Colin rozstawał się z Alicją, aby uniknąć medialnego procesu, zaproponował Polce ugodę. Według znawców tematu aktorka dostała 100 tys. zł miesięcznie i wart ponad milion dolarów dom w Los Angeles. Wszystko po to, aby mały Henry mógł żyć w godnych warunkach, jak na syna gwiazdy Hollywood przystało. Farrell miał jednak zastrzec sobie w umowie, że w tym czasie Alicja nie może wynieść się z USA, nie może też mieszkać z nowym wybrankiem w podarowanym domu oraz dostawać 50 proc. alimentów.
Dziś już wiadomo, iż Bachleda- Curuś i Gortat są oficjalnie parą. Koszykarz rzucił Waszyngton i podpisał kontrakt z klubem Los Angeles Clippers, aby być obok ukochanej. Para planuje ślub.
Zgodnie z ustaleniami z Farrellem Alicja będzie musiała się pożegnać z połową alimentów, co daje stratę ok. 600 tys. zł rocznie. W dodatku będzie musiała porzucić dom i zamieszkać z Marcinem, nawet jeśli przez najbliższe miesiące będą żyli na dwa domy. Jednak dla Polki wybór jest prosty – wybiera miłość, a nie pieniądze. Bo to oczywiste, że na małżeństwie z koszykarzem w żaden sposób nie zyska finansowo, gdyż prawdopodobnie będzie miała rozdzielność majątkową.
- Intercyzy to normalna rzecz wśród zawierających związki małżeńskie w USA i i nie ma nic wspólnego z nie wierzeniem sobie. Jest tam dużo ważnych punktów dotyczących majątku, aby się zabezpieczyć na przyszłość. Można w niej ująć postępowanie finansowe w przypadku rozwodu pary - powiedziała nam Małgorzata Zawisny z nowojorskiego Greenpoint Consultation Center.