Roman Giertych kilkukrotnie dał popalić piosenkarce. Jest bowiem adwokatem Emila Haidara, byłego narzeczonego Rabczewskiej, który po ich rozstaniu wytoczył jej kilka spraw sądowych.
Gdy gwiazda dowiedziała się o zatrzymaniu Giertycha przez CBA, a potem o jego omdleniu, w rozmowie z nami postanowiła skomentować wydarzenia, którymi od czwartku przyglądają się media.
O całej sprawie przeczytaj TUTAJ.
- Ja nie wtrącam się w polityczne rozgrywki, ale miałam do czynienia z wieloma prawnikami w swoim życiu i Roman Giertych powinien stracić możliwość wykonywania zawodu na zawsze. Ciekawe, czy ludzie wiedzą, że jest to adwokat, na którego wpływa najwięcej skarg do rady adwokackiej za jego nieetyczne zachowanie? - komentuje w rozmowie z "Super Expressem" Doda.
Zobacz także: Dramat podczas przeszukania u Giertycha. Wezwano karetkę. Co się stało? [ZDJĘCIA, WIDEO]
- Numer z omdleniem podczas przeszukiwania doradza pewnie każdemu swojemu klientowi, więc sam go wykorzystał jako stary wyga - podejrzewa piosenkarka i dodaje, że w ogóle nie żal jej adwokata: - Karma do niego wróciła za to, jak niszczył ludzi - między innymi mnie. Doskonale wiedział, że nigdy nie byłam szefową gangu, czy jak to nazwał grupy przestępczej, a mimo to wykrzykiwał to w mediach, żeby mnie upokorzyć - ujawnia piosenkarka, która zarzuca Giertychowi to, że niejednokrotnie ujawnił zaprzyjaźnionej prasie tajne akta spraw.
- Czy tak zachowuje się poważny adwokat? Adwokat, który już dawno sprzedał swoją etykę? Jeżeli w mojej sprawie potrafił sięgać po praktyki poniżej pasa, nie mające nic wspólnego z kodeksem adwokackim, to co dopiero w sprawach większych. W ogóle mi nie jest go szkoda - stwierdza bez ogródek Rabczewska.