Przeszło miesiąc temu Ola trafiła do londyńskiego szpitala w ciężkim stanie. Była intubowana i wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Na szczęście dziewczynę udało się uratować. W sobotę Kasia zagrała koncert w Ciechonowie, który zadedykowała swojemu dziecku. Po występie podzieliła się dobrymi wieściami.
- Moja córka jest w trakcie rehabilitacji, już mówi, chodzi, uśmiecha się, je już sama. Jest po trzech tygodniach wybudzona, bo była w śpiączce, i jej stan jest już dobry. Wymaga jeszcze kilku tygodni, około dwóch miesięcy, żeby jej organizm wrócił do stanu sprzed choroby - powiedziała. - Bardzo duże szczęście czuję w związku z tym. Są we mnie duże emocje, ostatnie tygodnie były dla mnie i mojej rodziny bardzo trudne, chyba najtrudniejsze w moim życiu - wyznała Kasia.
Z powodu wstrzymanych lotów Kasia nie może polecieć do Londynu. Zresztą i tak z powodu pandemii koronawirusa odwiedziny w szpitalach są zabronione.
- Jest mi strasznie przykro, że nie mogę być z moją córką, jest mi strasznie przykro, że ona jest sama w szpitalu - powiedziała gwiazda. - Propozycja zagrania koncertu to dla mnie przerwanie traumy. Przez wiele tygodni żyłam w napięciu nerwowym. Wszyscy artyści mi zazdroszczą, że ja jako jedyna zagrałam. Myślę, że ze wszystkich artystów najbardziej wycierpiałam, więc mi się należy - zaśmiała się Kowalska.