„Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś o 5.30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora. Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. Wyjątkowa kobieta, żona, matka, babcia, przyjaciółka. Ikona wolności. Zawsze bezkompromisowa w dążeniu do prawdy. Zaangażowana w ruch hipisowski, w działalność pierwszej Solidarności, w budowę demokracji i ruchy kobiece” – napisał w sobotni poranek na Facebooku artystki jej mąż, Kamil Sipowicz (65 l.). „Od pięciu lat walczyła mężnie z chorobą nowotworową. Ostatni miesiąc był bardzo trudny. Na końcowej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele i wiele oddanych osób” – dodał.
W 2013 r. lekarze zdiagnozowali u Kory złośliwy nowotwór jajnika. Niestety, choroba zaczęła się dużo wcześniej, ale nie została na czas wykryta.
– To się ciągnęło całymi latami. Zjadałam tony proszków przeciwbólowych. Mój lekarz, którego znam od lat, nie przeoczył tego, on to zlekceważył. Nie zlecił przede wszystkim badań, które zleciła inna lekarka. Po tygodniu byłam na stole operacyjnym. Dlatego nieprawdopodobnie słabłam przez te wszystkie lata. Ból mnie zginał do ziemi – mówiła artystka w wywiadzie dla „Pani”.
Po operacji stanęła na nogi.
– Mogę powiedzieć: znów żyję, ale ile to potrwa, nie wiem. Pamiętam, gdy brałam chemię, obok mnie leżała kobieta, która powiedziała, że ma cztery lata remisji, bez niczego, bez lekarstw. Współczułam jej, bo wydawało mi się, że cztery lata to tak strasznie mało. Po czym okazało się, że mój nowotwór jest w tak zaawansowanym stanie, że każdy rok, ba, każdy miesiąc to wieczność – mówiła.
I choć wszyscy mieli nadzieję, że artystka wyzdrowieje i wróci na scenę muzyczną, nagle nastąpiło pogorszenie. Stało się to zaraz po jej urodzinach, które obchodziła 8 czerwca. Kora zamieściła nawet swoją fotografię, którą zrobiła tego dnia. Niestety, kolejne dni były coraz gorsze.
Jak dowiedział się „Super Express”, Kora trafiła do Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. Tam toczyła się kolejna walka o jej powrót do zdrowia. Według naszych ustaleń wynika, że trzy dni przed śmiercią artystka została przewieziona do swojego domu w Bliżówie-Kolonii.
– Kora czuła, że to ostatnie jej dni. Chciała spędzić je w swoim ukochanym domu z najbliższymi – zdradza nasz informator.
Piosenkarka w ostatnich chwilach otoczona była najbliższymi. Do domu na Roztoczu przyjechali synowie gwiazdy: Mateusz (46 l.) i Szymon (42 l.), a także przyjaciele, w tym prof. Magdalena Środa (61 l.).
– Załamanie przyszło tydzień temu. Potem to już wszystko się stało – wyznała na antenie TOK FM prof. Środa. – Odeszła w domu, wśród przyjaciół, zwierząt, spokojnie. Energia nie opuściła jej do końca – dodała.
Śmierć Kory bardzo poruszyła artystów, polityków, dziennikarzy.
„Odejście Kory dla wielu ludzi mojego pokolenia, w tym dla mnie, oznacza symboliczny koniec jakiejś epoki. Wychowaliśmy się na Maanamie, zwłaszcza w Krakowie. To były nasze pierwsze tańce, pierwsze miłości. Szanowna Pani Olgo, dziękujemy. Pamiętamy! RiP.” – napisał Prezydent Andrzej Duda (46 l.).
Beata Kozidrak (58 l.) również wspomniała artystkę: „Opole. Miałam 19 lat, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Korę. Przygotowywałam się do występu. Weszła do garderoby i z wielką pewnością siebie stanęła obok, przed lustrem, wzięła moją czerwoną szminkę i pomalowała nią usta. Już wtedy wiedziała, czego chce, ja jeszcze nie… Do zobaczenia" – napisała.
„Dziękuję Ci za WSZYSTKO! Na zawsze zapamiętam nasze rozmowy, Twoją niezgodę i zgodę na świat, wielką serdeczność, odwagę, waleczność, mądrość. Dla mnie jesteś na zawsze” – napisała Agata Młynarska (53 l.).
Kora urodziła się 8 czerwca 1951 r. w Krakowie. Nie miała łatwego dzieciństwa. Kilka lat spędziła w sierocińcu. W połowie lat 70. związała się z Markiem Jackowskim (+66 l.). W 1976 r. założyli zespół Maanam. To właśnie Kora została jego wokalistką. Była autorką większości tekstów. Potem rozpoczęła solową karierę, którą pięć laty temu przerwała jej choroba.
Zobacz też: Największe przeboje Kory