Przyjaźń z dziennikarką
Po rozstaniu z Romatowską, przypisywano mu związek z dziennikarką Zofią Czernicką (71 l.). Była to jedna wyłącznie bliska znajomość. Kolberger pocieszał przyjaciółkę po stracie partnera, prezentera sportowego, Andrzeja Żmudy, który zginął w wypadku samochodowym w 1990 roku. Mogła ona liczyć także na byłego męża, lekarza, prof. Zbigniewa Czernickiego, z którym miała dwoje dzieci - syna Filipa i córkę Karolinę. Aktor nie związał się z nikim po rozwodzie i skupił się na pracy zawodowej. Popularność zyskał dzięki występowi w serialach "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy", "Kuchnia polska" i "Ekstradycja" oraz grze w filmach "Komedia małżeńska", czy "Pan Tadeusz”. Z powodzeniem radził sobie także jako lektor. To on przeczytał testament papieża Jana Pawła II (+84 l.), będąc w kwietniu 2005 roku w Watykanie.
Choroba i śmierć
Krzysztof Kolberger przez lata zmagał się z rakiem nerki, o którym dowiedział się po badaniach, które wykonał po śmierci siostry na nowotwór. Przechodził bolesną chemioterapię, dwukrotnie go także operowano, co - jak sam stwierdził - w istotny sposób zmieniło jego podejście do życia. - Warto walczyć o każdy dzień. I trzeba żyć pełnią życia, dopóki się da - przekonywał. Okropną chorobę udało się ujarzmić, jednak po latach rak pojawił się w innym miejscu. Jeszcze dwa miesiące przed śmiercią, w listopadzie 2010 roku, występował na scenie Teatru Narodowego w spektaklu "Wiele hałasu o nic". Lekarz Kolbergera przyznał jednak, że to nie nowotwór pokonał aktora. - Zmarł w wyniku niespodziewanych powikłań innego typu, które mogły się przydarzyć każdemu - wyznał prof. Cezary Szczylik, onkolog ze szpitala na ul. Szaserów w Warszawie. Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność krążenia
Pogrzeb
Wybitny aktor został pochowany obok Janusza Zakrzeńskiego (+74 l.), aktora, który zginął w katastrofie smoleńskiej. W ostatniej drodze na Starych Powązkach w Warszawie, Kolbergerowi towarzyszyła rodzina, przyjaciele i fani jego talentu. Mszę żałobną koncelebrował ks. Adam Boniecki (86 l.). - Jego samolot wiele razy zaczynał pikować, on jednak promieniował spokojem, bo swojemu czasowi nadał sens - stwierdził duchowny. Nad grobem aktora przemówił także jego kolega z teatru, Jan Englert (77 l.), a "Hymn o miłości" odczytał Piotr Adamczyk (48 l.). - Ten pogrzeb jest dla mnie dowodem na to, że potrzeba nam dziś takich szlachetnych bohaterów - mówił dyrektor Teatru Narodowego. Gdy do mogiły wkładano trumnę z ciałem aktora, żałobnicy usłyszeli "Dance Me to the End of Love" Leonarda Cohena (+82 l.). Co ciekawe, ostatni film z Kolbergerem - "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały", miał premierę we wrześniu 2013 roku, czyli ponad dwa lata po śmierci aktora.