"Kuchenne Rewolucje" tym razem zawędrowały do Słupska, gdzie tonął kolejny gastronomiczny okręt. Kapitan Magda Gessler przybyła, by uratować przyszłych topielców, którzy zmierzali na dno razem z restauracją "Mikołajek". Czy restauratorce udało się odmienić los kolejnego punktu gastronomicznego?
Sprawdź też: Kuchenne Rewolucje - Częstochowa: "Sezonowi" kucharze uraczyli Magdę Gessler zupą z jednej krewetki. "Czuć Częstochowę"
W zabytkowej kamienicy niedaleko centrum miasta znalazła tu swoją siedzibę restauracja „Mikołajek”. To lokal z długimi tradycjami, który od roku prowadzi Jolanta. Kobieta ma pewne doświadczenie w gastronomii, bo od dziesięciu lat ze sporym powodzeniem prowadzi w mieście „Pierogarnię” - czytamy na oficjalnej stronie programu. W nowym lokalu klienci pojawiali się rzadko. Właścicielka - pani Jolanta Rozkosz - miała nadzieję, że restauracja, która lata swej świetności przeżywała jeszcze w Polsce Ludowej, ponownie zabłyśnie. Stąd pomysł na wzięcie ogromnego kredytu. Niestety, marzenia okazały się nie do zrealizowania.
Zobacz też: Gwiazdor "Barw szczęścia" znów zostanie ojcem! Takiego ogłoszenia radosnej nowiny jeszcze nie było! Wzruszający film z rodziną
Niejadalne i nudne!
Kredyt, brak gości, niewykształceni kucharze. To nie mogło się udać! Gromy spadły na lokal od pierwszych kroków, które poczyniła Gessler. Na samym wejściu - bilbord, który miał za zadanie reklamować restaurację "Mikołajek" raczej odpychał niż przyciągał. Później - schody! Dużo schodów. - Jakby był lekko na rauszu to... - zauważyła restauratorkę, jednocześnie asekuracyjnie zmierzając w dół i kręcąc głową z niesmakiem. Na miejscu strach blady na nią padł. Złote grzejniki i krzywe rury to był dopiero początek, bądź co bądź, kulinarnej przygody w piwnicy "Mikołajek".
Jedzenie miało być domowe, a było dramatyczne. Najbardziej zaskakujące były flaki! - Ktoś wziął trawę z całej łąki i przerobił w krowi placek. G*wno! - podsumowała Gessler, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Pani Rozkosz nie dawała za wygraną! - Robiłam z przepisu Magdy Gessler.
"Rozkosz okazała się prawdziwą przykrością"
Po wstępnym zasmakowaniu rozkosznych dań, Magda Gessler poprosiła ekipę o rozmowę. Prawda, którą poznała, okazała się dramatyczna! Szefem kuchni był młody chłopak, który dopiero kończył szkołę gastronomiczną. Co więcej, pani Rozkosz nie miała żadnych podstaw kulinarnych! Nikt nie potrafił zrobić sosu holenderskiego, a kucharza przerosło jajko w koszulce. Odpowiedzi na zadawane przez restauratorkę pytania wprawiały ją w osłupienie! Punktem kulminacyjnym kuriozalnej sytuacji był biedny majonez - kucharz nawet nie wiedział, jak się za niego zabrać! - To nie pani miała robić majonez a ten pan. To jest szachrajstwo! - wybuchła Gessler. - Patrząc na zespół jestem załamana!
Sprawdź też: Milionerzy: Szatan zadrwił z uczestniczki. Mimo że poezja miała być mocną stroną, okazała się gwoździem do trumny!
Szef kuchni, który nie je ryb
Czas na ogłoszenie zmian! Restauracja opierać się miała na rybach. Metamorfoza obnażyła kolejne braki w edukacji kucharza. Wyznał, że nie lubi i nie je ryb! Magdzie Gessler opadły ręce. Mimo to postanowiła kontynuować rewolucję w lokalu o nowej nazwie - Złoty pikling. Po pełnej dramatów przeprawie, kolacja się ostatecznie odbyła. Goście zadowoleni, bo nakarmieni, a właścicielka szczęścia, bo w końcu ktoś przyszedł. Powrót jednak nie należał do najlepszych. Twarde mięso, zimna ryba, smród i brak smaku. - Jedzenie nie ma nic wspólnego z tym, co ja robiłam! - podsumowała kolację Magda Gessler. - Jest bardzo źle. Cóż... rozkoszna porażka.