Choć ma na koncie mnóstwo ról filmowych i teatralnych, to fani kochają ja przede wszystkim za Barbarę Mostowiak z serialu „M jak miłość”. Teresa Lipowska zżyła się z ekipą i traktuje plan serialu jak drugi dom. I choć ze starej ekipy nie zostało już wielu aktorów, ona trzyma się dzielnie.
– Doskonale czuję się wśród mojej serialowej rodziny. Ponadto cały czas mam, co grać. Jakby nie było już ciekawych wątków do zagrania, pewnie tak bym się nie cieszyła, ale jest naprawdę dobrze. Scenarzyści wciąż mają wiele ciekawych pomysłów, więc absolutnie nie nudzimy się, odgrywając 18. rok te same postacie. Osobiście mam fantastyczne dialogi i ciągle coś mądrego do powiedzenia. Czuję się potrzebna na tym planie – mówi pani Teresa i podkreśla: – Dopóki zdrowie mi dopisuje, na emeryturę się nie wybieram, a i przyjemnie, że ciągle jeszcze ludzie chcą mnie oglądać
Okazuje się, że nawet po śmierci Witolda Pyrkosza († 90 l.), serialowego męża, jej rola nie ulegnie marginalizowaniu. – Cały czas można będzie mnie oglądać w serialu. Ciągle jestem wszechwładną Barbarą Mostowiak, która wbrew dziwnym pogłoskom cały czas będzie na ekranie. Mało tego, nawet częściej niż ostatnio – zapewnia Lipowska.