Trudno uwierzyć w to, co przytrafiło się rodzinie Doroty Zawadzkiej. W końcu większość rodziców mających problemy z wychowaniem dzieci z uwagą oglądała program "Superniania", stosując zalecane w nim przez psycholog metody. Ona sama w wywiadach mówiła o tym, że jest dumna ze swoich synów, których wychowała na dobrych ludzi. - Myślę, że to jest tak, że ja jestem specjalistką od wychowywania dzieci i moi synowie są moją wizytówką (...) Swoje dzieci wychowałam absolutnie rewelacyjnie - powiedziała w rozmowie z www.rzeszów.naszemiasto.pl. Zawadzka zapewniała także, że z synami miała przyjacielskie relacje.
Według Zbigniewa Nęckiego, psychologa Uniwersytetu Jagielońskiego, gwiazda mogła przegapić własne problemy, bo zajmowała się innymi. - Bardzo jej współczuję, bo to jest absolutny dramat, zwłaszcza że Dorota Zawadzka miała być wzorem poprawnego wychowania. Możliwe, że nie miała wystarczająco dużo czasu dla swoich dzieci, prowadząc program oraz stale wyjeżdżając - mówi w rozmowie z "Super Expresem".
Zobacz też: Superniania nie może uwierzyć, że jej synalek chciał zgwałcić!
Wybitny psycholog stara się wytłumaczyć postępowanie "Superniani". - Szewc bez butów chodzi. Często jest tak, że psycholog nie radzi sobie z własnymi bliskimi, chociaż radzi sobie z innymi. Najtrudniej być prorokiem we własnym domu. Każdy prorok, który jest we własnym domu jest domownikiem, a dla innych jest wielkim prorokiem i nauczycielem - tłumaczy.
Psycholog jednak przestrzega przed nagonką na Zawadzką. - Nie może być tak, żeby rodzice do końca życia byli odpowiedzialni za własne dzieci. Ona nie może odpowiadać za to, co robi jej dorosły syn. Wychowanie w jakimś stopniu wpływa na dziecko, ale ono ma własne środowisko, ma swoje geny, swoją biologię i psychikę - stwierdza.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail