W środę wieczorem Karol Strasburger przyjechał pod jeden z warszawskich szpitali. Wszystko po to, aby odebrać dwie najważniejsze kobiety jego życia: żonę i córkę. Aktor pędził po nie prosto z planu „Familiady”. A jak przystało na idealnego męża po drodze zajechał po kwiaty dla ukochanej. Strasburger opuścił budynek z córką w nosidełku i całą rodziną ruszyli do domu. Pani Małgorzata przyznaje, że jest to dla nich wyjątkowo ciężki okres.
– Czas porodu zbiegł się z intensywną pracą na planie „Familiady” i Karol znalazł się w sytuacji, w której nie mógł spędzić z nami tak wielu chwil, jakby chciał. Po wielu godzinach zdjęć do odcinków specjalnych jest wyjątkowo zmęczony, ale nie daje po sobie tego odczuć i robi, co może, by dzielnie przejąć opiekę nad córeczką, gdy mnie brakuje już sił i choćby chwili na sen – powiedziała nam Małgorzata.
Żona Strasburgera jest pewna, że jej mąż idealnie sprawdzi się w roli ojca. – Byłam pewna, że jeśli kiedyś przydarzy mi się najpiękniejsza z przygód, jaką jest rodzicielstwo, Karol będzie najcudowniejszym, oddanym, mądrym, zaangażowanym i świetnie przygotowanym do najważniejszej roli życia, bycia tatą.. bo takim też jest mężem i przyjacielem – dodała szczęśliwa.