Tłumaczyli się zmęczeniem i zdrowiem
Polityk Konfederacji uderzył się w piersi, przyznał się do alkoholowych problemów i zapowiedział leczenie. To wyjątkowa postawa na tle sejmowych standardów. Podejrzanie wyglądającą niedyspozycję zwykle tłumaczono zmęczeniem, albo problemami zdrowotnymi. W końcu przykład idzie z góry, a nie kto inny tylko Aleksander Kwaśniewski oficjalnie swoje zachowanie na charkowskim cmentarzu tłumaczył „pourazowym zespołem przeciążenia goleni prawej”.
W sejmowych alko-archiwach zapisało się najmocniej, czasem też z powodu komicznego charakteru całego zajścia, kilkoro posłów. Poseł Andrzej Pałys (68 l.) z PSL przyłapany przez reportera bełkotał do mikrofonu, a przed obiektywem wsiadł do nieswojego auta. Elżbieta Kruk (66 l.) z PiS miała mniej szczęścia. Kiedy siedziała w sejmowej restauracji zaobserwowano niedyspozycje posłanki. Wieść szybko rozniosła się między dziennikarzami i pod drzwiami „Hawełki” po chwili czekał już na nią tłum żurnalistów. - Umiem coś tam, coś tam – zachwalała swoją fachowość posłanka.
Język plątał się też, ale na mównicy sejmowej Janowi Marii Jackowskiemu (67 l.), który apelował o "skuteczne egzekwowanie oglądasów”. Z kolei nieżyjącemu już Ludwikowi Dornowi nogi zaplątały się w kable ciągnące za operatorami kamer. Gazety opublikowały zdjęcie pijanego Krzysztofa Grzegorka (64 l.) który śpi na korytarzu poselskiego hotelu. Były minister zdrowia przeprosił i przyznał się do pijaństwa.
W podobnych okolicznościach przyłapany został Bogdan Pęk (72 l.). Poseł zasłaniał się problemami zdrowotnymi, ale i tak nie dostał miejsca na wyborczej liście. Jeszcze głośniejszy był incydent Witolda Firaka z SLD. W styczniu 2002 r. miał przedstawić stanowisko komisji regulaminowej w sprawie odebrania immunitetu Andrzejowi Lepperowi. Nie doszło do głosowania bo sprawozdawca tuż przez swoim przemówieniem zniknął bez śladu. Plotka głosiła, że polityka, który odnalazł się zalany w sejmowym pokoju upili posłowie Samoobrony.
DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ ZDJĘĆ
"Pamiętam libację jak przez okno hotelu sejmowego wyskoczyła jakaś panienka"
- Ja do Sejmu trafiłem w 1997 roku i słyszałem legendy o wcześniejszych latach. Początek lat 90-tych wyróżniał się chyba pod tym względem. Kiedyś w Sejmie był nawet sklep gdzie można było kupić alkohol, znajdował się w pobliżu kaplicy – opowiada nam Tadeusz Cymański z PiS.
Julia Pitera z (72 l.) z KO też sięga do odległej pamięci:
- Pamiętam libację, kiedy z hotelu sejmowego wyrzuconą przez okno jakąś panienkę. Ale znam to tylko z opowieści. Takie rzeczy nie działy się przy mnie. Nie uczestniczyłam w towarzyskim życiu sejmu, bo nie mieszkałam w hotelu sejmowym – mówiła była posłanka.

- Owszem wypijałam też do obiadu kieliszek wina bo tak mam w zwyczaju, ale nie przekraczałam nigdy żadnych granic – dodaje Pitera.
Marek Sawicki (67 l.), który przy Wiejskiej nieprzerwanie jest od 1993 roku też podkreśla, że pierwsze lata wolnej Polski także w alkoholowym względzie cechowały się dużą intensywnością.
- Alkoholu pije się w Sejmie zdecydowanie mniej niż w latach 90-tych i dwutysięcznych, ale oczywiście posłowie, jak wszyscy ludzie, mają swoje słabości. Jeśli spędza się w jakimś miejscu 24 godziny i są spotkania towarzyskie trudno czasem nie wypić lampki wina, czy setki alkoholu. Wszyscy normalni ludzie to zrozumieją – przekonuje nas marszałek senior.
Gdzie byli koledzy posła Wilka?
Tyle, że w poselskim życiu okazji by zajrzeć do kieliszka jest chyba więcej niż w przypadku przedstawicieli innych zawodów. - W dodatku gospodarze chcę zawsze, żeby taki polityk dobrze się bawił. Trzeba dużego wysiłku, żeby to kontrolować, a u niektórych zamienia się to w nałóg i mamy problem – mówi poseł Cymański.
O problemie mówił właśnie poseł Wilk, który planuje udać się na leczenie. Były już parlamentarzysta w jego historii nie rozumie jednego. - Gdzie byli koledzy posła Wilka? Jakim cudem trafił na sale plenarną? Ja zawsze czuję się odpowiedzialny za moich gości, w pewnym stanie się ich już nie wypuszcza – słusznie zauważa doświadczony polityk. A poseł Konfederacji na razie nie chce rozmawiać z mediami. Pozostaje nam życzyć by zwycięsko wyszedł z tej niełatwej walki z nałogiem.