Dr Łucja Marek z IPN analizuje postawę Jana Pawła II
Jan Paweł II przez lata przez przytłaczającą większość Polaków uznawany był za niekwestionowany autorytet. Po szokujących publikacjach: "Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział" Ekke Overbeeka i "Franciszkańska 3" cześć Polaków zmieniła swój stosunek do Karola Wojtyły. Nadal jednak - co wynika z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Pollster dla "Super Expressu" - większość Polaków stoi murem za Janem Pawłem II. 70 proc. ankietowanych uznaje go za autorytet. Ich odczucia nie zmienią raczej doniesienia, które przedstawiła dr Łucja Marek z IPN. - W moim przekonaniu zarówno film Gutowskiego, jak i książka Overbeeka nie przybliżają nas do prawdy. Badania jakie prowadzę jako historyk nad tymi samymi źródłami, przynoszą odmienne wnioski - stwierdziła historyczka w rozmowie z KAI.
Sprzeczne wnioski na temat Jana Pawła II
Łucja Marek podkreśliła, że ze znanych jej dokumentów wynika, że "kard. Wojtyła reagował, jeśli tylko otrzymał informację o nadużyciach ze strony kapłanów w stosunku do małoletnich". - Takie jednoznaczne wnioski wynikają z analizy materiału, tego samego, do którego mieli dostęp dziennikarze, odnośnie ks. Józefa Loranca i ks. Eugeniusza Surgenta. Do podobnych wniosków doszli też Tomasz Krzyżak i Piotr Litka, dziennikarze, którzy już wcześniej opisali sprawy tych dwóch kapłanów - przekonywała historyczka z IPN. Wspomniani dziennikarze analizowali też przypadek innego bohatera reportażu "Franciszkańska 3" - Bolesława Sadusia. Krzyżak wprost stwierdził, że na podstawie dokumentów, na których opierali się i Marcin Gutowski, i Ekke Overbeeek "nie można postawić tezy, że kard. Karol Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii po to, by zatuszować fakt, że molestował seksualnie dzieci".
Potrzebne dalsze badania na temat arcybiskupa Karola Wojtyły
Wszyscy chyba są zgodni co do tego, że potrzebne jest przeprowadzenie pogłębionych badań na temat tuszowania pedofilii w Kościele z czasów, gdy Karol Wojtyła był krakowskim arcybiskupem. - Potrzebna jest kwerenda w archiwach kościelnych, ale nie tylko badanie teczek personalnych księży, również akt postępowań prowadzonych przed trybunałami kościelnymi, jak i akt administracyjnych. Trzeba będzie też posiłkować się innymi dokumentami proweniencji państwowej, np. Urzędu ds. Wyznań. Pewne informacje trafiały bezpośrednio do partii i tam ich należy szukać, na szczeblu zarówno centralnym, jak i terenowych komitetów PZPR. Istotnym źródłem mogą być także relacje bezpośrednich świadków. Oczywiście, jak każde inne źródło, muszą one też podlegać weryfikacji oraz krytycznej ocenie - zaznaczyła dr Łucja Marek z IPN.