Bogusław Wołoszański był gościem Kamila Szewczyka w „Wieczornym Expressie”, gdzie opowiadał między innymi o tym, jak zapadła decyzja o dołączeniu do KO. Zdradził także, że lata temu miał okazję poznać braci Kaczyńskich.
- Trudno jest mi udzielać lekcji mojemu koledze ze studiów Jarosławowi Kaczyńskiemu. Razem studiowaliśmy na prawie. Przez 4 lata byliśmy w jednym proseminarium u prof. Stanisława Erlicha, niestety nieżyjącego już. Nie zamiaru Jarkowi udzielać rad czy oceniać, co robi, ale z mojego puntu widzenia Polska potrzebuje spokoju i Polska potrzebuje współpracy, uśmiechu na co dzień. A uśmiech daje PO – mówił.
Choć panowie nie mieli okazji często się widywać, spotkali się na jednych z zajęć.
- Byliśmy w różnych grupach. Jarek i Leszek byli w grupie „K” – Kaczyńscy. Ka byłem „W” czyli daleko od nich. Natomiast spotykaliśmy się na tych niezwykłych posiedzeniach proseminaryjnych, a potem seminaryjnych u prof. Erlicha, który na przykład zapraszał nas na barszczyk – wyznał Bogusław Wołoszański.
Jak się jednak okazuje, obecnie autor „Sensacji XX wieku” i Jarosław Kaczyński nie utrzymują ze sobą kontaktu.
- Wcale się nie dziwię, przecież to tak zapracowany człowiek, że nie miałbym w ogóle sumienia, żeby mu zaproponować spotkanie. Zresztą nie wiem, czy by przyjął taką propozycję i takie zaproszenie – powiedział w „Wieczornym Expressie”.
Bogusław Wołoszański przyznał, ze lepszy kontakt miał z Lechem Kaczyńskim, którego opisał jako bardziej otwartego i przyjaznego niż Jarosław.
- Spotkałem się z Lechem. Leszek był bardziej otwarty, bardziej przyjacielski. Nawet bliźniacy się różnią. Z Leszkiem mam nawet wspólne zdjęcie. To było na takim balu „Sukcesu”, było takie pismo bardzo ciekawe. Lech został nagrodzony nagrodą Byka, ja też zresztą taką statuetkę dostałem, to było wyróżnienie dla tych, którzy coś robią dla Polski – powiedział Kamilowi Szewczykowi.