Coming out zrobiła 12 lat temu, rodzice ciągle mają problem
Była dziennikarka "Gazety Wyborczej" najpierw o swojej dysforii płciowej powiedziała żonie. Ta nie przyjęła tego dobrze i panie się rozstały. Później przyszedł czas na to, by o swojej transpłciowości powiedzieć rodzicom. Był rok 2011, do Sejmu właśnie dostała się pierwsza transpłciowa posłanka Anna Grodzka, prywatnie koleżanka Edyty Baker. - Ojciec mnie akceptuje. Mama walczy, mówi np.: "co ci przyszło do głowy na stare lata" albo "ja urodziłam syna" - ujawniła aktywistka na rzecz osób LGBT. Mimo że od coming outu minęło już niemal 12 lat, rodzice ciągle mają problem z tym, żeby mówić do Edyty Baker w żeńskiej formie. - Musimy przyjąć to, ze osoby które nas widzą, z nami obcują, mają pewne ustawienia domyślne - tak tłumaczy rodziców aktywistka (Tu przeczytasz spowiedź Edyty Baker - o jej związkach, operacjach, orientacji i relacjach z ludźmi).
Transpłciowa była dziennikarka "Gazety Wyborczej" ujawnia, jak mówi do niej mama
Szczególne trudności sprawiają byłej dziennikarce "Gazety Wyborczej" relacje z mamą. Jak woła ona swoją córkę? Wiele osób uzna, że to wręcz niewiarygodne. - To materiał na powieść w odcinkach. Ciągle nie może, ciągle się zapomina, ciągle nie moze jej przejść przez gardło, ale ja za stara jestem, zeby robić jakieś dramaty, olałam to - zdradziła Edyta Baker, która zdecydowała się zastosować prostą taktykę. Do całej sytuacji podchodzi z dystansem. - W momencie, gdy mama mówi do mnie w męskiej formie - raczej na zasadzie siły bezwładu - to po prostu nie reaguje. Gdy pyta: "zrobiłeś cos tam", to z mojej strony jest cisza. Do skutku. Potem się zaczyna takie: "zrobiłaś, łeś, łoś" -powiedziała aktywistka na rzecz osób LGBT.
Zobacz szczery wywiad Piotra Lekszyckiego z Edytą Baker, a także galerię zdjęć